Już na samym początku Lis stwierdził, że kara dla Przemysława Babiarza była całkiem surowa, a on sam popełnił kilka błędów jeszcze nim rozpoczęła się ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich. "Nie do końca zrozumiał, że świat się trochę zmienił, nie do końca zarejestrował, że Polska się trochę zmieniła" - mówił dziennikarz. Dodał też, że kto inny jest już prezesem TVP i idą za tym inne standardy, więc "nie musi manifestować swoich poglądów ani udowadniać, że jest dobrym konserwatystą". Burza po ceremonii otwarcia igrzysk, MKOl reaguje. Oficjalne przeprosiny Tomasz Lis skomentował występ Przemysława Babiarza Lis odniósł się także do pracy Babiarza na ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich i przyznał, że komentatora na miejscu czekało bardzo trudne zadanie, bo trzeba znać się na czymś więcej niż sporcie, ale rozumieć też konteksty kulturowe i historyczne - być erudytą. Pochwalił przy tym zarówno Babiarza jak i Jarosława Idziego za to, że czuł ich przygotowanie (inne wrażenie odnosili jednak niektórzy widzowie TVP). "Wszystko szło gładko do momentu aż Przemek, z nieznanych mi powodów, postanowił dać upust swojej pasji publicystycznej i jakiemuś temperamentowi ideologicznemu" - podkreślił Lis. Porównał Babiarza do Szaranowicza, który według dziennikarza, był w tym wypadku wzorem i doskonale radził sobie z nieupolitycznianiem przekazu i nigdy nie popełniłby takiego błędu. Tomasz Lis o zawieszeniu Czy kara zawieszenia dla Babiarza jest zbyt okrutna? Tomasz Lis twierdzi, że tak. Mówił o tym, że dziennikarze lata czekają na taką imprezę jak igrzyska i wykluczanie ich na samym początku, kiedy poświęcili tyle czasu na przygotowania, nie jest do końca w porządku. "Uważam, że TVP powinna złagodzić karę" - twierdził i dodał, że mógłby zostać odsunięty tylko od komentowania ceremonii zamknięcia. Dodał jednak, że wtedy dobrze by było, gdyby Babiarz napisał stosowne oświadczenie w tym temacie. Fatalna pomyłka na olimpijskiej arenie. Co za wstyd. Wideo niesie się po sieć Lis dodał, że według niego Przemysław Babiarz zrozumiał swój błąd i powinien mieć możliwość jego naprawienia, bo, jak dodał "wierzy w reedukację". Być może TVP za jakiś czas zmieni swoją decyzję - wiele zależy od tego, czy sprawa ucichnie. Póki co, słynny komentator sportowy musi czekać.