Niki Lauda przez lata dorobił się olbrzymich pieniędzy. Austriak robił furorę w świecie Formuły 1, najpierw jako kierowca, a później po przejściu na sportową emeryturę zarządzał zespołem Jaguar Racing. Umiejętnie dysponował swoimi zarobkami, dlatego też w szybkim czasie został milionerem. Legendarny zawodnik zmarł w 2019 roku, kilka miesięcy po przeszczepieniu płuc. Teraz jego nazwisko znów znalazło się na pierwszych stronach w mediach. Wszystko z powodu działań jego żony, która... domaga się fortuny. 44-letnia kobieta nie jest zadowolona z pieniędzy, które otrzymuje po śmierci byłego kierowcy. Grozili śmiercią ekspertowi. Skandaliczne zachowanie Awantura o kasę. Wdowa po zmarłym mistrzu nie chce rezygnować z majątku Birgit Wetzinger jest matką dzieci legendarnego kierowcy F1, 13- letnich Mii i Maxa. Z tego względu uważa, że należy jej się więcej pieniędzy. Postanowiła zatem... pozwać fundację założoną przez Laudę. Organizacja powstała w 1997 roku, czyli kilkanaście lat przed poznaniem przez mężczyznę swojej żony. Były zawodnik chciał w ten sposób zabezpieczyć finansowo swoją rodzinę. Niemiecki tabolid "Bild" przyjżał się uważnie żądaniom wdowy. Jak donoszą zagraniczni dziennikarze, kobieta uważa, że przysługuje jej aż 32 mln. euro. Co ciekawe 44-latka co miesiąc otrzymuje 20 tys. euro ze specjalnego funduszu. Co więcej, na jej konto wpadają także środki potrzebne na utrzymanie dwóch rezydencji- w Wiedniu oraz na Ibizie. Reszta rodziny nie zamierza zostawić tak tej prawy. Chcą walczyć z żoną Laudy w sądzie. "Bliscy zmarłego całkowicie zgodzili się z jego wolą, szanują to, czego chciał i chcą bronić jego majątku. Gdyby Niki widział co się teraz dzieje, to chyba przewróciłby się w grobie"- powiedział "Bildowi" bliski znajomy Austriaka. Fernando Alonso rozstał się z ukochaną. To jednak nie koniec ich znajomości