Adrian Zagórski wystąpił przed Ronaldinho. Brazylijczyk nie krył zachwytu
W sobotni wieczór Stadion Śląski w Chorzowie stanie się stolicą światowego futbolu. Na murawie chorzowskiego obiektu zmierzą się bowiem legendy polskiej i brazylijskiej piłki, w tym między innymi słynny Ronaldinho. Dzień wcześniej ikona futbolu otrzymała wyjątkową niespodziankę. Podczas bankietu poprzedzającego piłkarskie show, przed 45-latkiem wystąpili polscy freestylerzy piłkarscy. Jeden z nich, Adrian Zagórski, w rozmowie z Interią ujawnił, co usłyszał od legendy po występie.

W czwartek 19 czerwca Ronaldinho po raz pierwszy przyleciał do Polski - i to wcale nie bez powodu. Na sobotni wieczór zaplanowano bowiem wydarzenie "Ronaldinho Show - POLSKA vs BRAZYLIA - Pojedynek Legend" podczas którego największe gwiazdy brazylijskiego futbolu zmierzą się na murawie z ikonami polskiej piłki. Dzień wcześniej jednak w Zabrzu odbył się uroczysty bankiet, podczas którego nie zabrakło wyjątkowej niespodzianki dla Ronaldinho. Legendarny piłkarz, który był inspiracją do powstania freestyle football, miał okazję obejrzeć w akcji czołowych polskich freestylerów piłkarskich - Adriana Zagórskiego i Mateusza Odrzygoździa.
Adrian Zagórski dał show przed Ronaldinho. "To coś niesamowitego"
Adrian Zagórski freestyle football zaczął trenować w 2015 roku i nie ukrywa, że jego największą inspiracją jest właśnie Ronaldinho. To dzięki Brazylijczykowi 25-latek przez ostatnie lata wyciskał siódme poty na treningach i obecnie może nazwać się jednym z czołowych freestylerów piłkarskich w kraju. Na swoim koncie ma m.in. wicemistrzostwo Polski w kategorii routine, a także brązowy medal mistrzostw świata U-18.
O niespodziance szykowanej dla Ronaldinho Zagórski dowiedział się w styczniu. Nad podjęciem się tego wyzwania nie zastanawiał się długo. "Jako, że dzięki niemu zacząłem, bo te filmiki z nim robiącym triki z piłką mnie zainspirowały, to dla mnie była to ogromna rzecz. Zaprosiłem do współpracy mojego przyjaciela Mateusza Odrzygóździa o pseudonimie "Lotar" i wspólnie przez kilka miesięcy szykowaliśmy kilkuminutowy występ - była to choreografia pod muzykę. Ronaldinho wywodzi się z piłki ulicznej, jest z tym kojarzony, więc był to także swego rodzaju hołd dla niego" - wyznał polski zawodnik freestyle football w rozmowie z Interią.
Adrian Zagórski i Mateusz Odrzygóźdź w piątkowy wieczór dali show, które Ronaldinho z pewnością zapamięta na długo. Pokazowi przygotowanemu przez duet polskich freestylerów piłkarskich przyglądał się bowiem z zapartym tchem, a po zakończeniu występu nie powstrzymał się od interakcji. "Adi" wyjawił, o czym dokładnie on i jego kolega po fachu mieli okazję porozmawiać z legendą światowego futbolu.
"Atmosfera była fajna, był naprawdę otwarty, uśmiechnięty. Jeszcze przed występem pokazywał nam kciuki w górę. Napawał nas tak pozytywną energią, stres przez to zszedł. Po występie wstał, odszedł od swojego stolika, poświęcił nam chwilę, zrobiliśmy sobie zdjęcia, dał nam autografy. (...) Wymiana kilku zdań, uśmiechy - to wszystko trwało może minutę. I mimo, że organizatorzy pospieszali go, by wszystko przebiegało zgodnie z harmonogramem, on sam chciał kontynuować rozmowę z nami. Powiedziałem mu, że to właśnie dzięki niemu zacząłem te 10 lat temu trenować freestyle football. Był pod wrażeniem, powiedział, że bardzo się cieszy. Jeśli chodzi o występ, to przyznał, że bardzo mu się podobało. Gdy podziękowaliśmy za spotkanie usłyszeliśmy: "przyjemność po mojej stronie". Później widzieliśmy na nagraniach jego reakcję - bił nam brawo, uśmiechał się, był pod wrażeniem. Więc można powiedzieć, że zrobiliśmy pokaz piłkarski, który zaimponował samemu Ronaldinho. A ten jest kojarzony jako magik piłkarski. To coś niesamowitego" - oznajmił 25-latek.
Choć trwało to zaledwie kilka minut, Adrian Zagórski piątkowy występ zapamięta na długie lata. Nie codziennie bowiem ma się okazję wystąpić przed swoim największym idolem i zrobić na nim tak ogromne wrażenie. "Po 10 latach - gdzie nawet nie sądziłem, że coś takiego jest możliwe - spotkałem swojego idola, jeśli chodzi o sport. I to nie było byle jakie spotkanie, przecięcie się na ulicy, tylko stanęliśmy przed nim, on skupił uwagę na nas, poświęcił nam swój czas. Był pod wrażeniem, bo było to widać. Świetna sprawa. Można to podsumować jako spełnienie dziecięcych marzeń. A gdyby mi ktoś o tym powiedział nawet rok temu, to nie uwierzyłbym. A to się stało faktem" - podsumował.
