Piąty dzień zmagań paralekkoatletów w Kobe nie powiększył dorobku medalowego Polaków, ale emocji nie brakowało. Łukasz Mamczarz zajął 6. miejsce w konkursie skoku wzwyż połączonych kategorii T 63 i T 42. Ezra Frech - rekordzista świata i mistrz świata sprzed roku - rozpoczął rywalizację od wysokości 1.82. To rejony rekordu życiowego Polaka, który strącił poprzeczkę na tej wysokości i zakończył rywalizację wynikiem 1.78. Polski paralekkoatleta zadowolony ze swojego występu 35-latek rozważa zakończenie kariery po starcie w paralimpiadzie, jeśli nie nastąpią zmiany w kwestii łączenia grup zawodniczych. Jako brązowy medalista mistrzostw świata w Paryżu Łukasz nie musi się obawiać o kwalifikację paralimpijską. "Myślę, że dzisiejszym startem również udowodniłem, że jestem gotowy na Paryż. Mam nadzieję, że powalczę tam o medal. A w sprawie swojej kariery jeszcze nic nie mówię. Zobaczymy, jak to się ułoży. Trudno mi sobie wyobrazić, że przy następnej paralimpiadzie, mając 40 lat, będę nadal skakał z chłopakami, którzy są ode mnie sprawniejsi" - wyjaśniał Łukasz Mamczarz. Emocji nie zabrakło - i nie zabraknie Tymczasem rywalizacja na stadionie trwała. Wysokość 1.85 zaliczyli już tylko Mariyappan Thangavelu i Ezra Frech. Reprezentant Indii poprawił tym samym rekord mistrzostw, a chwilę później zrobił to ponownie, przeskakując poprzeczkę zawieszoną na 1.88. Jednak wicemistrz paralimpijski z Tokio i złoty medalista z Rio na tym nie poprzestał. Próbował jeszcze zaliczyć wysokość 1.91 i poprawić swój rekord życiowy. Emocji nie zabraknie także podczas jutrzejszego finału biegu na 400 m. Zobaczymy w nim Michała Kotkowskiego. W eliminacjach zawodnicy nie odkryli kart. Biegli zachowawczo. Mistrz paralimpijski i rekordzista świata na tym dystansie Andriej Wdowin miał dopiero piąty czas kwalifikacji. "Ja też nie pokazałem jeszcze wszystkiego" zapewnił Michał Kotkowski.