Para tenis stołowy staje się najbardziej medalodajną dyscypliną dla polskich sportowców na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu. Piękne chwile kibice z kraju nad Wisłą przeżywali między innymi w środowe popołudnie. Zanim po złoto sięgnął Patryk Chojnowski, o krążek z najcenniejszego kruszcu pojedynkowała się Natalia Partyka. Gdańszczanka co prawda uznała wyższość rywalki, ale wchodziła na podium zadowolona z wykonanej pracy. To w końcu była jej druga dekoracja w stolicy Francji. Wcześniej zdobyła brąz w deblu. "Ja wygrałam pierwszy raz w 2004 i cóż... 20 lat minęło i dalej tu jestem i dalej przywożę medale, więc myślę, że trzeba to po prostu docenić, bo pewnie niejednemu by się odechciało po drodze. (...) Mnie się też odechciewało, ale mimo wszystko dalej w tym wszystkim byłam i dalej tutaj jestem. To nie jest tak, jak za pierwszym czy drugim razem, gdy jedziesz na te igrzyska podekscytowana, przygotowujesz się. Tak naprawdę przygotowania do igrzysk to była dla mnie chyba największa męczarnia. Ale ciężko pracowałam, bo wiedziałam, że muszę ostro trenować, chcąc się przygotować na tyle dobrze, żeby rywalizować o medale, bo konkurencja jest coraz lepsza. No i było ciężko" - przyznała na łamach "paralympic.org.pl". Śladami młodszej koleżanki z reprezentacji w czwartek zamierzała podążyć Dorota Bucław. Doświadczona sportsmenka krążek zapewniła sobie za sprawą awansu do półfinału. 46-latka nie zamierzała na tym poprzestać i do pojedynku z Giadą Rossi przystąpiła w jasnym celu, zapisania na swoim koncie trzech setów. Zadanie wydawało się trudne. Włoszka już w ćwierćfinale pokazała moc, ogrywając Constanzę Garrone bez straty partii. Za nią przemawiały również dwa paralimpijskie podia. Dorota Bucław brązową medalistką paralimpijską. Włoszka pokazała klasę Zaczęło się obiecująco, bo od prowadzenia Polki. Sportsmenka z Półwyspu Apenińskiego rozkręcała się jednak wraz z każdą kolejną piłką. W końcówce odrobiła straty i rozstrzygnęła pierwszą odsłonę na swoją korzyść (12:10). Giada Rossa nie zamierzała się zatrzymywać, poszła za ciosem w drugim secie. Wydawało się wtedy, że Włoszka bezproblemowo sięgnie po zwycięstwo w całej potyczce. Nic bardziej mylnego. "Biało-Czerwona" w ostatniej możliwej chwili dokonała spektakularnego powrotu i doprowadziła do wyrównania w setach. Niestety decydująca odsłona okazała się popisem reprezentantki Italii. Giada Rossa triumfowała 11:6 i to ona zmierzy się niebawem o złoto. 46-latka tak czy inaczej powinna być z siebie dumna. Dzięki niej Polacy zaliczą awans w klasyfikacji medalowej. Niebawem na konto naszych rodaków wpadnie zresztą kolejny krążek. W finale w kategorii MS 2 zagra Rafał Czuper. Dorota Bucław - Giada Rossi 2:3 (10:12, 6:11, 11:8, 11:6, 6:11)