Igrzyska paralimpijskie w Paryżu oficjalnie rozpoczęły się w środę, kiedy to na ulicach Paryża odbyła się ceremonia otwarcia. W tej nie wzięli udziału wszyscy reprezentanci Polski - część z nich musiała odpuścić uroczystość ze względu na to, że już następnego dnia przystępowali do rywalizacji. Takim "pechowcem" był m.in. parabadmintonista Bartłomiej Mróz. "U nas zawody ruszają o 8:30, a ja gram o 9:30. I to od razu z mistrzem paralimpijskim z Tokio, Liek Hou Cheahem z Malezji. Liczyłem, że może ten mecz będzie o 13, wtedy dałbym radę się wyspać. Bardzo chciałbym uczestniczyć w ceremonii, bo to coś wyjątkowego. Z drugiej strony to jednak zbyt duże ryzyko niewyspania i przemęczenia. W końcu przyjechałem tu w innym celu, nie na ceremonię. Więc zostanę w wiosce" - tłumaczył cytowany przez Polski Komitet Paralimpijski. Wspomniane spotkanie naszego parabadmintonisty z Hou Cheahem rozpoczęło się tuż po godz. 10. Malezyjczyk był zdecydowanym faworytem starcia - w końcu we Francji broni złota wywalczonego przed trzema laty w Tokio. Igrzyska paralimpijskie rozpoczęte. Polak przebrnął przez eliminacje, wystąpi w finale Bartłomiej Mróz przegrał pierwszy mecz w Paryżu Mecz lepiej rozpoczął się dla obrońcy tytułu, który szybko zaczął budować przewagę i na przerwę schodził przy stanie 11:6. Mróz miał problem z nawiązaniem wyrównanej rywalizacji z Malezyjczykiem i nie był już w stanie odwrócić losów seta. Przegrał 10:21 i nie pozostało mu nic innego, jak w kolejnej partii wziąć się za odrabianie strat. Mistrz paralimpijski z Tokio poszedł za ciosem - już po sześciu minutach drugiego seta prowadził 9:2, a Mróz znalazł się pod ścianą. Doświadczony i utytułowany rywal nie roztrwonił jednak przewagi i postawił "kropkę nad i", wygrywając 21:6, a cały mecz 2:0. To jednak nie koniec występów Polaka w Paryżu - kolejny mecz grupowy rozegra już jutro wieczorem. Jego rywalem będzie Suryo Nugroho z Indonezji. Paralimpijczycy walczą nie tylko o medale. Na szali też duże pieniądze. Wiemy, ile zarobią