Igrzyska paralimpijskie w Paryżu od samego początku cieszyły się sporą popularnością wśród kibiców. Większość aren wypełniała się prawie do ostatniego miejsca. Atmosfera przypominała rozegraną kilka tygodni wcześniej najważniejszą sportową imprezę czterolecia. Polacy w stolicy Francji mieli sporo powodów do radości. "Biało-Czerwoni" medale zdobywali niemal każdego dnia. Na koncie naszej reprezentacji znalazły się aż 23 medale, w tym 8 złotych. Ciężko wyłonić głównego bohatera. Na początku szalał Kamil Otowski. Później głośno zrobiło się choćby o tenisistach stołowych. Niestety nie brakowało również dramatów. Tytuł w rzucie maczugą po proteście wniesionym przez rywali straciła Róża Kozakowska. Poszło o nieregulaminową poduszkę. Na domiar złego sportsmenka wróciła do ojczyzny z urazem i nie wystąpiła w późniejszym konkursie pchnięcia kulą. "Ona była sprawdzana przez sztaby, które weryfikują siedziska i takie poduchy. Jesteśmy zszokowani, że akurat tu. Ten Paryż to już nie jest sport. To po prostu nieczysta walka i tyle" - oznajmiła w rozmowie z Michałem Polem. Igrzyska paralimpijskie dobiegły końca. Działo się na ceremonii zamknięcia Attache prasowy reprezentacji był obecny w niedzielny wieczór na Stade de France. Na legendarnym francuskim obiekcie nikt nie mógł narzekać na nudę. Co chwilę działo się coś ciekawego. Organizatorzy zadbali o dobrą oprawę muzyczną. Przed kilkudziesięciotysięczną publicznością wystąpiło mnóstwo znanych artystów. "To prawdziwa nowość, ponieważ nigdy wcześniej żaden wieczór nie zgromadził ich tak wielu" - pochwalono się w oficjalnym komunikacie. Tak jak w przypadku zamknięcia igrzysk olimpijskich, pod koniec ceremonii flagę imprezy przekazano w ręce kolejnego organizatora. Będzie nim Los Angeles. Wydarzenie potrwało około trzech godzin i zakończyło się po 23:30. Wzięli w nim udział nie wszyscy "Biało-Czerwoni". Spora część reprezentacji od paru dni przebywa już w kraju. Rolę chorążych w niedzielę pełniły Dorota Bucław oraz jej przyjaciółka-opiekunka Dorota Kubicka.