Aleksander Zniszczoł rozkręcał się na Turnieju Czterech Skoczni z konkursu na konkurs. W Oberstdorfie nie awansował do serii finałowej, ale potem punktował w każdym z konkursów. W ostatnim w Bischofshofen zajął 16. miejsce. To była najwyższa lokata w sezonie i najlepszy wynik Polaków w tych zawodach. Dla Zniszczoła to była także turniejowa życiówka. To było dla niego najwyższe miejsce w historii startów w niemiecko-austriackiej imprezie w pojedynczym konkursie. Polacy mają problem przed konkursami PŚ w Wiśle. Thomas Thurnbichler ma plan awaryjny Dobry humor Aleksandra Zniszczoła po Turnieju Czterech Skoczni Nie ma się zatem czemu dziwić, że wiślanin z podniesioną głową wyjeżdżał z Turnieju Czterech Skoczni. Zdarzało mu się bowiem w pojedynczych próbach wskakiwać do "10". Tak było choćby w serii próbnej przed konkursem w Bischofshofen. - To tylko świadczy o tym, że stać mnie na skoki na pierwszą "10". Szkoda mi tego pierwszego skoku w konkursie, bo wyszedł za wcześnie i nie miałem takiej rotacji. W drugiej serii było już o wiele lepiej - mówił Zniszczoł. Teraz przed naszymi skoczkami rywalizacja w PolSKIm Turnieju (12-21 stycznia), ale Zniszczoł powoli już zaczyna myśleć o mistrzostwach świata w lotach w Bad Mitterndorf na Kulm (25-28 stycznia). - Ta impreza byłą jednym z moich celów na ten sezon. Potrafię latać i świetnie się przy tym bawić. Dopiero się rozkręcam, a do lotów zostało jeszcze trochę czasu. Zbieram dobre skoki i mam już ich coraz więcej na koncie, a to powoduje, że rośnie pewność siebie - zakończył z uśmiechem na twarzy. Zniszczoł, choć ma już prawie 30 lat, jeszcze nigdy nie wystąpił w mistrzostwach świata w lotach. Dla niego to może być zatem debiut w tej imprezie. Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport Koszmar Niemców trwa, bolesny zwrot akcji dla drużyny Horngachera. "Jestem trochę zły"