Bergiselschanze to skocznia, na której z szansą na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni pożegnało się już kilku utytułowanych zawodników. W 2016 r. Severin Freund tak stłukł biodro, że potrzebował operacji, a rok później fatalny upadek przy lądowaniu dotknął Richarda Freitaga. Niemieckie doświadczenia z obiektem w Innsbrucku są bardzo złe, więc zapewne niektórzy z ulgą przyjęli fakt, że po środowym konkursie Andreas Wellinger wciąż jest w grze o Złotego Orła, choć stracił prowadzenie w klasyfikacji imprezy. "Andi" był piąty ze stratą aż 15,4 punktu do zwycięskiego Jana Hoerla, ale do drugiego Ryoyu Kobayashiego zabrakło mu już znacznie mniej, bo 6,6 pkt. Ta różnica pozwoliła jednak i tak Japończykowi wyjść na prowadzenie w całym turnieju. Podopieczny Stefana Horngachera tłumaczył się między innymi niekorzystnymi warunkami wietrznymi podczas swoich prób. Jego strata do Kobayashiego wynosi 4,8 pkt, co jest równowartością 2,67 metra. 28-latek urodzony w Traunstein nie zwiesza więc broni, a wręcz przeciwnie - bojowo nastawia się na sobotnie zawody, wieńczące rywalizację w TCS. Andreas Wellinger w pościgu za Ryoyu Kobayashim. "Jestem teraz myśliwym" - Teraz nie jestem już zwierzęciem łownym, lecz myśliwym. Zamierzam dać z siebie wszystko w Bischofshofen. Dwa i pół metra za nim to prawie nic na Paul-Ausserleitner-Schanze - przyznał. Serwis niemieckiego oddziału Eurosportu nazwał te słowa "wypowiedzeniem wojny" Japończykowi. Trzeba przy tym przyznać, że relacje między oboma zainteresowanymi są dobre. - To bardzo spokojny i miły człowiek. Można się z nim dobrze bawić - powiedział Wellinger o zawodniku z Hachimantai. Na rywalizację do samego końca nastawiony jest także trener Horngacher. - Andi jest w grze, wszystko jest jeszcze możliwe - skomentował. Skocznia w Bischofshofen słynie z długiego rozbiegu, który zdaniem Apoloniusza Tajnera powinien służyć na korzyść Niemca osiągającego wyższe prędkości najazdowe od Kobayashiego. Obsługa obiektu przed świętami Bożego Narodzenia musiała walczyć ze skutkami kataklizmu, ogromne masy śniegu zsunęły się po zeskoku, niszcząc część wyposażenia. Z przeprowadzeniem zawodów nie będzie żadnych problemów. Więcej o tamtej sytuacji można przeczytać tutaj. W piątek o 14:15 rozpoczną się serie treningowe, a o 16:30 kwalifikacje. W sobotę na godzinę 15:00 zaplanowano serię próbną, a konkurs ma ruszyć 90 minut później.