Wszystkim dookoła wydawało się, że skoczkowie buntują się przeciwko Thomasowi Thurnbichlerowi. Tak jednak nie było. Prawdziwym problemem w kadrze był właśnie Mark Noelke. Interia Sport wielokrotnie zresztą pisała o tym, że to nie Thurnbichler odpowiada za to, co stało się na początku sezonu, ale cały sztab z naciskiem właśnie na Noelke. Niemiec, który w przeszłości też był skoczkiem, zajechał naszych zawodników fizycznie. Cios dla Polaków tuż przed Turniejem Czterech Skoczni, Thomas Thurnbichler odkrywa. I ujawnia problem Ten plan miał dać Polakom przewagę. Skoczkowie tracili ochotę do treningu To miał być plan, który da Polakom przewagę w zimie, ale - jak widać - nie wypalił. Skoczkowie w wypowiedziach - poza oficjalnymi rozmowami - dawali do zrozumienia, że jeszcze nigdy nie mieli takiej dawki treningów. Otwarcie przyznawali - i to już na początku sezonu - że czują się tak, jakby mieli w nogach cały i do tego bardzo trudny sezon. Jeszcze przed sezonem zamiast wyświeżenia, przyszła kolejna dawka treningów. Ci najstarsi w kadrze mówili, że nie pamiętali takiego nawału treningów. Bez dwóch zdań, za to, jak polscy skoczkowie wyglądają dziś fizycznie, odpowiada właśnie Noelke, który jednak przekonywał, że wyniki badań u naszych zawodników były naprawdę rekordowe. I może rzeczywiście tak było, ale jest jeszcze coś takiego, jak czucie skoczków, a to było u nich jednoznaczne. Z zakulisowych rozmów wynika, że niektórzy z naszych czołowych zawodników nawet stracili ochotę do treningu. Zwłaszcza wtedy, kiedy Niemiec rzucał - jak to mówili tysiącem pomysłów na minutę. Kiedy Noelke przychodził rok temu z Thurnbichlerem do pracy w polskiej kadrze, jego metody wydawały się być nowatorskie. Główną rolę odgrywał neurocoaching, ale także gry i zabawy, jakie wprowadził, które uatrakcyjniały zajęcia. Chwalił je wówczas sam Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. To bowiem pozwalało Polakom oderwać się od ciągłego myślenia o skokach. Jak się jednak okazało, i te zabawy przejadły się Biało-Czerwonym. Udało nam się dowiedzieć, że w drużynie było wiele kombinacji właśnie ze strony Noelke. Co rusz, podrzucał on nowe pomysły, nie zaczepiając się nawet poprzedniego. Pojawiło się sporo chaosu. Między zawodnikami a Noelke zaczęło iskrzyć już poprzedniej zimy. Doszło nawet do szarpaniany, ale temat został wyciszony. Apogeum osiągnięto w tych relacjach z kolei w Ruce. Tam skoczkowie odbyli rozmowę ze sztabem trenerskim. W kolejnym tygodniu pojawiły się dziwne wpisy Niemca w mediach społecznościowych. Już po konkursach w Lillehammer, a jeszcze przed Klingenthal jasne było, że dni Noelkego w kadrze są policzone. Już wtedy niemal pewne było, że nie pojawi się on u boku Thurnbichlera od Turnieju Czterech Skoczni. Teraz ta decyzja została ogłoszona oficjalnie. Może to, że Niemca nie będzie już blisko kadry, wpłynie pozytywnie na naszych skoczków, którzy po prostu mieli serdecznie dość współpracy z nim. Występ w TCS jak sprawa rangi państwowej. Rząd zainterweniował w sprawie polskich skoczków