Inauguracja TCS w Obetstdorfie była dla Polaków taka, jak cały dotychczasowy sezon - zdobyli pojedyncze punkty i byli bardzo daleko od rywali ze światowej czołówki. Jeśli ktoś może mieć chociaż niewielkie powody do zadowolenia, to Kamil Stoch, dla którego siedemnaste miejsce jest najlepszym wynikiem w sezonie, a jego drugi skok był więcej niż przyzwoity. Na twarzy Stocha po drugiej serii pojawił się nawet uśmiech, jednak jego koledzy wypadli znacznie gorzej - pod koniec trzeciej dziesiątki zmieścili się jeszcze Dawid Kubacki i Piotr Żyła, za to pozostali kadrowicze odpadli już po inauguracyjnej rundzie. W Nowy Rok Polacy skoczą w Garmisch-Partenkirchen, następnie czeka ich Innsbruck i Bischofshofen. Wielu kibiców zastanawiało się więc, czy Thomas Thurnbichler widząc kiepską dyspozycję swoich podopiecznych nie zdecyduje się na rotowanie składem po niemieckiej części imprezy. Wiadomo już jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Zaskakująca ocena Thurnbichlera. Zauważył coś ważnego Polacy jadą do Ga-Pa. Thurnbichler zdradził plan Dzień po konkursie w Oberstdorfie rokrocznie jest w Turnieju Czterech Skoczni dniem przerwy w rywalizacji. Skoczkowie nie oddadzą żadnego skoku, za to mają przed sobą podróż do miejscowości będącej drugim przystankiem w kalendarzu imprezy. Nie znaczy to jednak, że wyjazd planują od razu na sobotni poranek. - Plan na tę noc jest przede wszystkim taki, żeby się wyspać. Potem, już po śniadaniu, zrobimy małą aktywację mięśniową. I bez pośpiechu wsiądziemy w samochody do Garmisch-Partenkirchen. A jeszcze wcześniej zjemy lunch. Mam nadzieję, że to pozwoli nam się odpowiednio zrelaksować - powiedział jeszcze w piątek Thurnbichler podkreślając, że cała podróż odbędzie się na spokojnie. Po pierwszym konkursie 72. Turnieju Czterech Skoczni liderem cyklu jest Andreas Wellinger. Przewaga Niemca nad rywalami nie jest jednak duża, więc na razie trudno przewidywać, czy utrzyma się on na czele aż do zawodów w Bischofshofen. Gorąco po występie Stocha. W końcu jest światełko w tunelu