Sztab szkoleniowy Polaków nie siedzi z założonymi rękoma i stara się uczynić wszystko, co tylko można, by poprawić dyspozycję skoczków. A jest nad czym pracować. Od początku bieżącego sezonu Pucharu Świata podopieczni Thomasa Thurnbichlera mają problem nie tylko z wywalczeniem wysokich pozycji, ale w ogóle z awansem do serii finałowych, a nawet z przebrnięciem przez kwalifikacje. Sytuacja bardzo nieznacznie poprawia się teraz, podczas Turnieju Czterech Skoczni. Na noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen biało-czerwony obóz przygotował nowe kombinezony, które miały pomóc Piotrowi Żyle, Dawidowi Kubackiemu, Kamilowi Stochowi, Aleksandrowi Zniszczołowi, Pawłowi Wąskowi i Maciejowi Kotu w oddawaniu dalszych prób. Efekt? Na pewno nie wielce spektakularny, choć trener pierwsze pozytywy dostrzegł. W rozmowie z Interią Sport zdradził, jak długo trwało tworzenie nowych strojów. "Było to miłe zajęcie grupowe ze wszystkimi trenerami. Pracowaliśmy do piątej rano. Tak świętowaliśmy Nowy Rok. Myślę, że nie jest to nic nowego dla polskiego zespołu, ale dla nas była to pierwsza taka sytuacja" - opowiadał. Mimo słabych wyników Polaków jego posada wydaje się na ten moment niezagrożona. Tymczasem, jak się właśnie okazuje, to niekoniecznie on mógł prowadzić naszą kadrę. Polski Związek Narciarski miał rozważać inny scenariusz. Niesłychane, co właśnie wychodzi na Turnieju Czterech Skoczni. "Jedynie Niemcy wiedzieli" Alexander Stoeckl zamiast Thomasa Thurnbichlera w reprezentacji Polski? "Szokująca plotka" "Szokująca plotka. Jest potwierdzenie" - tytułuje swój tekst norweski Dagbladet. "Menedżer skoków Clas Brede Brathen potwierdza, że popularny i zasłużony Alexander Stoeckl prowadził rozmowy z Polską" - wyjaśniono dalej. Miało to mieć miejsce zimą lub wiosną 2022 roku (jeszcze przed zatrudnieniem Thomasa Thurnbichlera). Dodaje, że Stoeckl, który od 2011 roku aż do teraz jest trenerem norweskiej kadry, jasno poinformował go wówczas o zainteresowaniu ze strony PZN. Brathen przyjął to do wiadomości i docenił szczerość szkoleniowca. Absolutnie nie zabronił mu rozmów z innym oferentem. Ostatecznie Alexander nie zdecydował się na przenosiny do Polski, w zamian przedłużył kontrakt z Norwegami. Dlaczego? "Mam wrażenie, że po prostu czuje się pewnie w naszym systemie. I że to było dla niego najbardziej motywujące jako dla człowieka" - tłumaczy Clas Brede Brathen. Przed kilkoma tygodniami głos w tej sprawie zabrał sam Stoeckl. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wyjaśnił, skąd jego decyzja o pozostaniu w Norwegii. "Bardzo podoba mi się praca w Norwegii. Przenosiny byłyby też skomplikowane z przyczyn osobistych. Mam córkę i może to właściwie główny powód, dla którego lubię tu być" - objaśnił. On sam, podpytywany kilka dni temu przez Dagbladet, nie chciał jednoznacznie potwierdzić faktu rozmów z Polską. Pokusił się za to o pobieżną ocenę tego, co dzieje się z biało-czerwoną kadrą. "Niewiele czasu i energii poświęcam na oglądanie ich technicznego wdrożenia. Widzę jednak, że jest to zespół, który się starzeje. Przez kilka lat Stoch nie skakał na najwyższym poziomie. Kubacki miał problemy w domu z rodziną, co musiało być stresujące. A następna generacja nie jest całkiem gotowa" - podsumowywał. Alkoholowa sugestia Żyły. Nie mógł ustać na zeskoku. "Efekty wczorajszej nocy"