Aleksander Zniszczoł miał bardzo udane treningi na Bergisel w Innsbrucku. W obu próbach był w drugiej dziesiątce. Awans do środowego konkursu wydawał się zatem formalnością. Tymczasem wcale nie było o niego łatwo. Polak trafił na trudne warunki i ledwie uciekł spod topora. Ostatecznie zajął 49. miejsce i w parze zmierzy się z Austriakiem Stefanem Kraftem. Przełamanie Polaków w Innsbrucku? Tylko ta katastrofa Dawida Kubackiego Skoki narciarskie. Tajemnicze słowa Aleksandra Zniszczoła Dwa treningowe skoki Zniszczoła jeszcze podbudowały tego zawodnika, ale - jak sam przyznał - ta próba z kwalifikacji nie popsuła jego dobrego humoru. O tym skoku mówił dość tajemniczo. - Popełniłem błąd w kwalifikacjach. Moja uwaga musiała być skierowana w inną stronę. I z tego wyszedł taki skok. Na rozbiegu było bardzo niestabilnie - powiedział Zniszczoł. Zapytany o to, dlaczego tak się stało, odparł z szerokim uśmiechem: - Wolałbym to zachować dla siebie. To był błąd natury, że tak powiem. Zniszczoł w konkursie trafił na Krafta, który walczy o końcowy triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Dla Polaka to będzie wielkie wyzwanie, ale wiślanin zachowuje spokój. - Jeśli skoczę swoje, to nieważne, kto będzie moim rywalem. Czuję się naprawdę dobrze i jestem dobrej myśli - zakończył. Kwalifikacje wygrał Słoweniec Anze Lanisek. Drugi był Austriak Stefan Kraft, a trzeci Japończyk Ryoyu Kobayashi. Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport Bergisel zatrzęsie się w posadach. Takiej frekwencji już dawno nie było