Rywalizacja skoczków przeniosła się do Austrii. Zawodnicy w środę (03.01) walczą o punkty do klasyfikacji 72. Turnieju Czterech Skoczni na Bergisel, która w ostatnich latach spędzała sen z powiek faworytom. Andreas Wellinger, upatrywany przez rodaków jako ten, który po Svenie Hannawaldzie sięgnie po Złotego Orła, jechał na austriacką część w koszulce lidera całego cyklu i po pierwszej serii zawodów w Bergisel musiał ustąpić pierwszego miejsca na rzecz świetnie spisującego się ostatnimi czasy Japończyka, Ryoyu Kobayashiego. A to nie koniec niespodzianek, bowiem w Innsbrucku nastąpiły ogromne zmiany w klasyfikacji turnieju. Do "TOP30" PŚ nie awansowali czołowi zawodnicy tego sezonu. Legenda skoków nie ma wątpliwości. Oto największy problem Polaków Zaskakująca sytuacja w Turnieju Czterech Skoczni. Tego chyba nikt się nie spodziewał Pierwsza niespodzianka mogła być już w parze Maciej Kot - Karl Geiger. Podopieczny Stefana Horngachera skoczył 120.5 m. i już wtedy wydawało się, że z takim rezultatem ciężko będzie mu awansować do finału. Niestety "Biało-Czerwony" spisał się jeszcze gorzej (117. m) i pogrzebał swoje szanse na pierwsze punkty tej zimy. Jak się później okazało, nie tylko Niemiec zaliczył "wpadkę". Czołowi zawodnicy PŚ wyjadą z Innsbrucka bez punktów. Z rywalizacji został wyeliminowany między innymi jego rodak Pius Paschke, który w tabeli plasował się na 10. miejscu. Później nieudany występ zaliczył reprezentant gospodarzy, medalista igrzysk olimpijskich z Pekinu - Manuel Fettner. On z kolei przed zawodami w Innsbrucku plasował się na 4. pozycji w generalce TCS. Do grona wspomnianych sportowców dołączył także Peter Prevc (9. lokata w rozgrywkach). W innych nastrojach są "Biało-Czerwoni". Aż czterech podopiecznych Thomasa Thurnbichlera awansowało do finałowej serii zmagań. Najlepiej spisał się w Kamil Stoch (11.miejsce). Piotr Żyła zajął 14. lokatę, Aleksander Zniszczoł był 24, a Paweł Wąsek 29. Konkurs padł łupem Austriaka - Jana Hoerla. Podium uzupełnili Ryoyu Kobayashi i Michael Hayboeck. Zapadła decyzja ws. Dawida Kubackiego. Thurnbichler nie zmienił zdania