Dawid Kubacki w historii swoich występów w Turnieju Czterech Skoczni jeszcze nigdy nie przepadł w kwalifikacjach. Aż do tegorocznego startu w Innsbrucku. To zabolało naszego znakomitego skoczka, bo przecież dzień wcześniej nie awansował z kolei do serii finałowej w Garmisch-Partenkirchen. W dwóch pierwszych dniach nowego roku otrzymał dwa ciosy. Thomas Thurnbichler, trener naszej kadry, chciał jednak efektywnie wykorzystać czas, kiedy 32-latka zabrakło na liście startowej do konkursu. Dlatego postanowił - w porozumieniu z zawodnikiem - że ten wystąpi jako przedskoczek na Bergisel. Jak się okazało, były z tym problemy. Dwa bolesne ciosy dla Dawida Kubackiego. I ten strzał od wiatru Dzień wcześniej przedskoczkami w konkursie noworocznym w Ga-Pa byli Maciej Kot i Paweł Wąsek. Teraz przyszedł czas na Kubackiego. W 2016 roku przedskoczkiem w czasie mistrzostw świata w lotach w Kulm był Kamil Stoch, który wówczas nie przebrnął kwalifikacji. Jak się okazało, organizatorzy w ogóle nie chcieli dopuścić Kubackiego w roli przedskoczka. Chodziło bowiem m.in. o sprawy związane z ubezpieczeniem. Thurnbichler, który jest przecież z Innsbrucka, "załatwił" jednak przynajmniej jedną próbę dla Polaka. - Dawid skoczył przed konkursem. W Austrii mają takie zasady, że w czasie konkursu nie byłoby to już możliwe - mówił Topór. Zapytany o to, co daje - ze szkoleniowego punktu widzenia - taka próba, odparł: - Jeden dobry skok może naprawdę odbudować czucie. Zasada jest prosta. W takiej sytuacji, kiedy tych skoków potrzeba jak najwięcej, to lepszy jeden skok niż żaden. Rola przedskoczków jest bardzo niewdzięczna. Często bowiem są oni puszczani w trudnych warunkach, co nie zawsze ma dużą wartość szkoleniową. Akurat w środę w Innsbrucku aura sprzyjała. - Rola przedskoczka często jest niedoceniana, a przecież ci zawodnicy często przez wiele godzin są na posterunku. Bez nich tak naprawdę nie mogłyby się odbyć żadne zawody. Najgorzej mają, kiedy wieje i pada śnieg. To oni są wtedy dla jury testerami tego, na co można sobie pozwolić - zakończył Topór, który w przeszłości bywał trenerem, który puszczał przedskoczków. Z Bischofshofen - Tomasz Kalemba, Interia Sport