Pierwsza połowa lata 90. to jeden z ciekawszych okresów w całej historii skoków. Rewolucja, jaką było wprowadzenie stylu V, sprawiła, że dotychczasowe gwiazdy zostały nierzadko zmuszone do zakończenia karier, a ich miejsce zajęli nastolatkowe, którzy szybko opanowali nową technikę skakania. Niemal każdy rok przynosił zupełnie nowe nazwiska w czołówce, a prawidłowe wskazanie tych, którzy kolejnej zimy będą walczyć o wygrane, mogło przypominać wróżenie z fusów. Spośród skoczków, którzy w sezonie 1990/1991 znaleźli się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, w następnej edycji cyklu takie osiągnięcie powtórzyło... trzech. W ciągu roku w elicie doszło do prawdziwej zmiany warty, a główne role odegrali skoczkowie, którzy kilka miesięcy wcześniej byli zupełnie nieznani. Do rozpoczęcia sezonu 16-letni Toni Nieminen miał na koncie jeden start w Pucharze Świata - w Lahti zajął 48. miejsce. Trzy lata starszy Werner Rathmayr zaliczył cztery występy - był kolejno 69., 63., 42. i 30. 17-letni Martin Hoellwarth smaku Pucharu Świata nie znał w ogóle. W tygodniach poprzedzających Turniej Czterech Skoczni nastolatkowie pokazali jednak się z dobrej strony - Nieminen wygrał w Thunder Bay, Rathmayr w Sapporo. Nie radził sobie tylko Hoellwarth, któremu zdarzyło się 54. miejsce i do Oberstdorfu przyjechał nadal nie mając jakichkolwiek punktów w całej karierze. Już na inaugurację 40. Turnieju Czterech Skoczni kibice obejrzeli wyjątkowo skuteczny atak młodzieży. Wygrał Nieminen, drugi był Rathmayr, a trzeci Stefan Zuend, jedyny w tym gronie, który już poprzedniej zimy był bardzo mocny. W Garmisch-Partenkirchen triumfował weteran Andreas Felder, który pokonał Nieminena o pół punktu, ale później Fin górował już nad wszystkimi i wygrał dwa ostatnie konkursy w Austrii. Drugie miejsce zajął Hoellwarth, również drugi w Bischofshofen, a trzecie Rathmayr. Tym samym faktem stało się sensacyjne rozstrzygnięcie - trzy pierwsze miejsca w końcowej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni zajęli skoczkowie, których łączny dorobek w Pucharze Świata (w dodatku z całych karier) jeszcze miesiąc wcześniej wynosił okrągłe 0 punktów. Ich łączny wiek wynosił natomiast 52 lata. Legenda skoków i jej nietypowe zajęcie po zakończonej karierze Szaleństwo na punkcie Nieminena. Fanki mdlały Zwycięstwo Toniego Nieminena sprawiło, że nastolatek stał się z miejsca wielką gwiazdą. W różnych latach zdarzały się przypadki ogromnej popularności skoczków, ale ta, którą cieszył się Nieminen, przebijała nawet popularność Adama Małysza w szczytowych momentach "Małyszomanii". Sylvain Freiholz wspominał po latach konkursy Pucharu Świata w Lahti, które odbyły się w złotym sezonie Nieminena. Szwajcar opowidał że nigdy wcześniej i nigdy później nie widział aż tak euforycznej reakcji kibiców, a raczej kibicek - rozemocjonowane nastoletnie fanki dosłownie mdlały na widok swojego idola, a ich wrzask było słychać dobrze nawet w trakcie telewizyjnej transmisji. Nieminen, bożyszcze tłumów na miarę The Beatles i Elvisa Presleya z momentów największej sławy, sprostał wyzwaniu i także w Lahti odniósł zwycięstwo. W sezonie 1991/1992 został też mistrzem olimpijskim, mistrzem świata juniorów oraz zdobywcą Pucharu Świata. Ze szczytu zszedł jednak równie szybko, jak na niego wszedł - po swoim wielkim roku już nigdy nie nawiązał do dawnej formy i rozmienił talent na drobne. Kariery na miarę talentu nie zrobił także jego kolega z pamiętnego podium nastolatków z Turnieju Czterech Skoczni - Werner Rathmayr zanotował ciężki upadek na mistrzostwach świata w Falun już kolejnej zimy i przedwcześnie zakończył karierę. Długo na skoczniach pokazywał się za to Martin Hoellwarth - zdarzały mu się lata bardzo udane, trzy razy był mistrzem świata i jeszcze trzy razy kończył Turniej Czterech Skoczni w czołowej trójce, po raz ostatni w 2005 roku, trzynaście lat po pierwszym sensacyjnym sukcesie. Porzucił karierę skoczka. Został pilotem samolotów