Skoczkowie narciarscy w sobotę (06.01) powalczą w ostatnim konkursie zaliczanym w ramach 72. Turnieju Czterech Skoczni. Choć przed początkiem imprezy organizatorzy alarmowali o niepokojącej sytuacji na skoczni w Bischofshofen związanej z zejściem lawiny, wszystko wskazuje na to, że problem został opanowany i podobnie jak w poprzednich konkursach TCS, Austriacy spodziewają się dużej frekwencji na trybunach. Została już tylko jedna kwestia do wyjaśnienia. Mianowicie, kto wygra Złotego Orła. Na ustach dziennikarzy i ekspertów jest Ryoyu Kobayashi i Andreas Wellinger. O ile dla tego pierwszego byłoby to trzecie zwycięstwo w prestiżowych rozgrywkach, o tyle ten drugi zapisałby się w historii niemieckiego sportu, bowiem od słynnego zwycięstwa Svena Hannawalda w sezonie 2001/2002, żaden reprezentant Niemiec nie stanął na najwyższym stopniu podium w tej imprezie. Jednak żeby tego dokonać, Wellinger musi wyprzedzić w klasyfikacji Japończyka. Dobrej myśli w sprawie 28-latka jest jego były trener. Adam Małysz o problemach Polaków. "Nikt nie sądził, że ten kryzys będzie tak poważny" Zaskakujący głos z Niemiec przed finałem Turnieju Czterech Skoczni. Zero wątpliwości Choć na razie to zawodnik pochodzący z Kraju Kwitnącej Wiśni jest na dobrej drodze do końcowego tryumfu, nasi zachodni sąsiedzi podkreślają, że podopieczny Stefana Horngachera traci do lidera cyklu tylko 4,8 pkt i jeszcze wszystko może się zmienić. Przed finałem głos w mediach zabrał były szkoleniowiec Wellingera - Werner Schuster. Co ciekawe, znany trener zdradził, iż spodziewał się, że 28-latek straci koszulkę liderka. "To jednak nie koniec, bowiem zdaniem mężczyzny na finiszu nastąpi zwrot akcji. " W ostatnim skoku Andi jednak wyprzedzi Kobayashiego i wygra Turniej Czterech Skoczni. Potrzebujemy w tym wszystkim trochę dramatu" - zaznaczył Schuster. Kwalifikacje do ostatniego konkursu 72.TCS odbędą się w piątek (05.01) o godzinie 16:30, natomiast finał imprezy zaplanowano dzień później (06.01) o godzinie 16:30. Niewdzięczna rola Dawida Kubackiego. To zdarzyło się chyba pierwszy raz