Tegoroczna zima jest dla naszych skoczków zupełnie nieudana. Sezon trwa w najlepsze i od dłuższego czasu nie można mówić już tylko o słabszym wejściu w zimę - odbyło się już jedenaście konkursów i w żadnym z nich nie zdarzyło się jeszcze, by którykolwiek z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera choć raz znalazł się w pierwszej dziesiątce, nie mówiąc już o miejscu na podium. W większości konkursów Polacy ciułają pojedyncze punkty Pucharu Świata zajmując miejsca w trzeciej dziesiątce - w aż siedmiu konkursach najlepszy z nich plasował się właśnie poza pierwszą dwudziestką. Na inaugurację łączny dorobek kadry wyniósł 10 "oczek" - pod tym względem do dziś jest to najgorszy występ tej zimy. Aż do czwartku najlepszym startem pozostawał za to konkurs w Klingenthal, gdzie Polacy zdobyli 40 punktów - Piotr Żyła był wtedy jedenasty, a Dawid Kubacki piętnasty. Legenda skoków nie ma wątpliwości. Oto największy problem Polaków Stoch walczy o czołową piętnastkę. Może jeszcze awansować W Innsbrucku Polacy zdołali ten wynik nieco poprawić - zdobyli w Austrii 51 punktów. Kamil Stoch zajął jedenaste miejsce, więc wyrównał najlepszy indywidualny polski wynik zimy, Piotr Żyła był czternasty, Aleksander Zniszczoł dwudziesty czwarty, a Paweł Wąsek dwudziesty dziewiąty. Po stronie plusów kadra może zapisać nie tylko największą sumę punktów. Po raz pierwszy tej zimy zdarzyło się, że czterech naszych zawodników weszło do drugiej serii, po raz pierwszy któryś z nich był po pierwszej serii tuż za podium (Żyła był czwarty, ale zepsuł drugi skok) i także po raz pierwszy Stoch znalazł się tuż za czołową dziesiątką. Powodów do szukania światełka w tunelu jest więc kilka, bo konkurs w Innsbrucku był najlepszy pod wieloma względami. Niestety, szukanie tak niewielkich plusów pokazuje zarazem, w jaki kryzys popadły nasze skoki - 51 punktów jest dla kadry rekordowym osiągnięciem całej zimy, a jest to tylko o punkt więcej niż dorobek skoczka, który w konkursie Pucharu Świata zajmuje czwarte miejsce. Za zwycięstwo przyznaje się 100 punktów, za drugie miejsce 80, a za trzecie 60. Oznacza to, że Polacy nawet startując w szóstkę nie zdołali jeszcze w tym sezonie zdobyć całą grupą tyle, ile można zdobyć w pojedynkę za miejsce choćby na najniższym stopniu podium. Ogromna sensacja w TCS. Dramat czołowych skoczków