Początek sezonu w wykonaniu reprezentantów Polski w skokach narciarskich jest bardzo nieudany. Nasi zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie stawali na podium, walczyli o zwycięstwa i bez kłopotów łapali punkty w Pucharze Świata, teraz mają problem, żeby zmieścić się w czołowej "30". Dawid Kubacki, walczący 12 miesięcy temu o triumf w Turnieju Czterech Skoczni, drugą serię noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen obejrzał wraz z Halvorem Egnerem Granerudem spod skoczni. Przy czym, o ile dla Norwega taka wpadka to bardzo bolesna niespodzianka, dla Kubackiego to niestety spodziewany scenariusz, bo ostatnio zawodnik z Szaflar nie błyszczy formą, podobnie zresztą jak i cała reszta naszej kadry. Kiedy zresztą przyjrzymy się bliżej statystykom, wygląda to wręcz katastrofalnie. Katastrofalne statystyki Polaków. Osiem razy gorzej Jak przekazał w serwisie "X" (dawniej Twitter) zajmujący się statystykami w skokach narciarskich Marcin Szemraj, w poprzednim sezonie w 10 pierwszych konkursach Polacy zdobyli 1566 punktów. Teraz, w analogiczny okresie, podopieczni Thomasa Thurnbichlera uzbierali ledwie 204 "oczka". To aż osiem razy mniej! Obecnie wpadki takie, jak ta Kubackiego z GaPa, są niestety coraz częstsze, a co gorsza, w ogóle nie widać, aby starszą generację zawodników atakowali młodzi. Pierwsze punkty zdobył dopiero Aleksander Zniszczoł, a szansę pokazania się w Turnieju Czterech Skoczni dostał Maciej Kot, który debiut w Pucharze Świata zaliczył w 2007 roku. Zapaść w polskich skokach jest wyraźna, ale Thurnbichler cały czas przekonuje, że uda się z niej wyjść. Polacy w trakcie TCS zmienili kombinezony, które miały poprawić ich wyniki. I na przykładzie Zniszczoła widać, że przyniosło to jakiś efekt, ale nadal nie jest to "game changer". Nie wszyscy zresztą są przekonani do proponowanych przez austriackiego trenera nowinek. Kamil Stoch w GaPa jako jedyny skakał jeszcze w starym sprzęcie. I może taka "dowolność" również stanowi problem w naszej kadrze?