Ryoyu Kobayashi w sobotę zwyciężył w ostatnim konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Japończyk zdeklasował rywali i w pełni zasłużenie sięgnął po raz trzeci w karierze po Złotego Orła. Kibice mogli czuć się mocno zawiedzeni postawą Andreasa Wellingera, który nie tylko nie był w stanie odrobić straty do Kobayashiego, ale już po pierwszej serii konkursu zanotował ogromną stratę do rywala. Udane były to zawody dla reprezentantów Polski. Awans do serii finałowej wywalczyło aż pięciu z nich. Najsłabiej spisał się Maciej Kot, który wyraźnie przegrał w parze z Danielem Tschofenigiem. Najwyżej klasyfikowany po pierwszej serii był Kamil Stoch. Skok na odległość 129 metrów pozwolił mu na zajęcie 15. miejsca. Niestety trzykrotny mistrz olimpijski nie utrzymał całkiem wysokiego miejsca. W drugiej serii skoczył zaledwie 125,5 metra i widać było po nim wyraźne niezadowolenie. Stoch rozczarowany i sfrustrowany występem w Bischofshofen Zaimponowali przede wszystkim Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. Najmłodsi w drużynie zawodnicy skakali równo i co ważniejsze daleko. Osiągnęli najlepsze pozycje w tym sezonie - odpowiednio 16. i 18. miejsce. Dyrektor Pucharu Świata w skokach zapowiada wielkie zmiany. Koniec z dyskwalifikacjami po skoku Kamil Stoch i Piotr Żyła nie mogli być zadowoleni ze swoich skoków. W rozmowie z reporterem Eurosportu Stoch przyznał, że na progu wyraźnie spóźnił odbicie, przez co oddał dużo bliższy, niż w pierwszej serii skok. Ostatecznie to Stoch z biało-czerwonych zajął najwyższą lokatę w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Zakończył go na 15. miejscu. Niżej sklasyfikowani zostali kolejno 17. Piotr Żyła i 24. Aleksander Zniszczoł. W przyszłym tygodniu skoczkowie będą rywalizować już w Polsce. 13 i 14 stycznia odbędą się zawody Pucharu Świata w Wiśle. Kibice wierzą, że na "polskiej ziemi" podopieczni Thomasa Thurnbichlera zaprezentują się dużo lepiej, aniżeli w trakcie konkursów Turnieju Czterech Skoczni.