1 stycznia to zawsze czas na konkurs Turnieju Czterech Skoczni w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. W tym roku noworoczny konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Ga-Pa wygrał Słoweniec Anze Lanisek. Drugie miejsce zajął Japończyk Ryoyu Kobayashi, a trzeci był reprezentant Niemiec Andreas Wellinger, który utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej TCS. Różnice między pierwszym, a drugim zawodnikiem były dość wyraźne, bo Słoweniec triumfował z przewagą 3,2 punktu nad japońskim skoczkiem, choć na półmetku rywalizacji był dopiero na trzeciej pozycji. Jednak w drugim skoku Lanisek pokazał wielką klasę i zdecydowanie odskoczył rywalom. Nie wszyscy jednak docenili kunszt słoweńskiego zawodnika... "Nonsens". Fatalne zachowanie austriackiego sędziego Kiedy tylko Lanisek wylądował na 137. metrze, w dodatku w nienajlepszych warunkach, natychmiast na tablicy zaczęły pojawiać się noty sędziowskie. Komentatorzy Eurosportu Marek Rudziński i Igor Błachut od razu wyłapali, że Austriak dał słoweńskiemu skoczkowie notę 17,5 pkt., kiedy inny dawali nawet "19". Trudno zresztą było się do czegoś przy tej próbie przyczepić. Obaj zresztą ironicznie dyskutowali, co mogło spowodować taki ruch tego sędziego i zgryźliwie stwierdzili, że widocznie nie lubi Laniska... Sprawę zauważyli także Norwegowie, którzy również nie mogli powstrzymać się przed skrytykowaniem austriackiego sędziego. Na szczęście ta jedna nota nie zaważyła na wynikach konkursu i Lanisek pewnie wygrał całe zawody, awansując przy okazji w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Mimo to FIS musi zwracać uwagę na takie rzeczy, bo praktycznie co konkurs zdarza się, że sędziowie wystawiają noty zależące od nacji/nazwiska, a nie od jakości skoku. Ścisk w czołówce klasyfikacji generalnej Wygrana Laniska pozwoliła mu awansować na szóste miejsce w "generalce" z relatywnie niewielką stratą do prowadzącego Wellingera. Wydaje się jednak że walka o końcowy triumf rozegra się między Niemcem, a Kobayashim, który traci do niego zaledwie 1,8 punktu! To bardzo niewiele, biorąc pod uwagę, że czekają nas dwa konkursy, w których naprawdę sporo może się wydarzyć. Austriacy będą liczyć z pewnością na Stefana Krafta, który jest trzeci, ale traci już ponad 15 punktów do Wellingera. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata u siebie będzie groźny, ale odrobienie strat do dwóch tak mocnych rywali może być trudne. Oby tylko sędziowie nie "pomagali" mu w taki sposób, jak miało to miejsce w Ga-Pa.