Podopieczni Thomasa Thurnbichlera nie są w gronie faworytów do wygrania 72. Turnieju Czterech Skoczni. Ich wyniki mówią same za siebie. Nasze Orły zajmują dopiero 7. miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Z kryzysu próbuje wyjść Kamil Stoch, który w tym sezonie jest tłem dla swoich wielkich rywali. Trzykrotny mistrz, choć nie bryluje na skoczniach, otrzymał od trenera szansę na zaprezentowanie się w pierwszych zawodach zaliczanych do TCS. Po czwartkowych kwalifikacjach 36-latek nie krył rozczarowania. Wyjawił smutną prawdę o swojej formie. Lider "Biało-Czerwonych" dużo lepiej zaprezentował się w piątkowym konkursie na Orlen Arenie. Mało tego, zawodnik poprawił w Niemczech swój najlepszy wynik w tym sezonie. Ogromne kontrowersje wokół gwiazdora. Sensacyjne doniesienia z Norwegii Postęp Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. Nasz mistrz nie traci wiary Podopieczny Thomasa Thurnbichlera wprawdzie traci bardzo dużo punktów do lidera rozgrywek, Andreasa Wellingera, jednak po pierwszych zawodach w Niemczech miał powody do radości. "Rakieta z Zębu" spisała się najlepiej z Polaków. 36-latek zakończył rywalizację w Oberstdorfie na 17. pozycji, co aktualne jest jego najlepszym rezultatem w tym sezonie. Zapytany przez dziennikarzy o atmosferę pod skocznią, zdradził, że "ciężko mu opisać słowami to, co dzieje się na obiekcie". Warto zaznaczyć, że już podczas czwartkowych kwalifikacji media huczały o rekordowej frekwencji. Zmagania zawodników obserwowało aż 16,3 tys kibiców. Następnie nasz mistrz stanął przed kamerą Eurosportu i raz jeszcze ocenił swoje próby. Tym razem nie gryzł się w język i opowiedział szczerzej o swoim problemie. "W końcu pojawił się element lotu, także tutaj taka nowość. To było przyjemne (...) Każde takie dobre skoki w konkursie dodają wiary w siebie. Wczoraj mi brakowało energii, skoki były spóźnione, a dzisiaj były tylko spóźnione. Jest krok do przodu. W Engelbergu już był kroczek do przodu. To oczywiście nie jest jakiś duży przeskok, który ja bym chciał, ale to potrwa. Muszę uzbroić się w cierpliwość i być konsekwentnym w tym, co robię. Każde przyspieszenie wiąże się z dodatkowymi błędami, a ja chcę ich unikać" - podkreślił. "Starałem się mniej kontrolować te skoki, a więcej wkładać energii, mieć więcej wiary w to, co zostało już wypracowane. Wiadomo, że popełniałem wciąż błędy, ale mimo tego, jakoś to wszystko funkcjonowało" - dodał sportowiec. 36-latek myślami jest już przy noworocznym konkursie w Garmisch-Partenkirchen. W niedzielę (31.12) odbędą się kwalifikacje, natomiast dzień później zaplanowano drugi konkurs w ramach 72.TCS. Polski kataklizm w Oberstdorfie. Żadnemu z "Orłów" nie udało się nawet to