Do tej pory Polacy nie mieli czym się za bardzo pochwalić nie tylko w Turnieju Czterech Skoczni, ale także ogólnie w Pucharze Świata. Miejsce w drugiej dziesiątce to był na razie szczyt możliwości naszych zawodników. W kwalifikacjach w Innsbrucku wyglądało, jakby coś drgnęło. Czterech "Biało-Czerwonych" uplasowało się w pierwszej "20", a w ogóle do konkursu awansowało pięciu skoczków znad Wisły. Jedynym, który nie przebrnął kwalifikacji był Dawid Kubacki. Dla niego to był pierwszy taki przypadek w jego historii startów w Turnieju Czterech Skoczni. Najlepszym we wtorek okazał się Anže Lanišek, który był także najlepszy w kwalifikacjach i konkursie w Garmisch-Partenkirchen. Przed środowym konkursem odbyła się seria próbna, w której po raz trzeci w 72. Turnieju Czterech Skoczni zwyciężył Jan Hoerl. Austriak wyprzedził rodaka Manuela Fettnera i Japończyka Ryoyu Kobayashiego. Sam konkurs, który oczywiście odbywał się jak wszystkie do tej pory przy komplecie publiczności (21 000 widzów), rozpoczął się z 11. belki. Mieliśmy kilka ciekawych par. I tak Austriak Michael Hayboeck pokonał Szwajcara Simona Ammanna, a Czech Roman Koudelka wygrał z Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem. W końcu doczekaliśmy się występu pierwszego z Polaków. Maciej Kot rywalizował z Karlem Geigerem. Niemiec w tym sezonie wygrał dwa konkursy Pucharu Świata, ostatnio jednak spisywał się słabiej i w kwalifikacjach wypadł gorzej od naszego reprezentanta. Dlatego skakał jako pierwszy, a po wyjściu z progu trochę nim zachwiało. Geiger potrafił jednak opanować lot i w miarę spokojnie wylądować. Osiągnął jednak tylko 120,5 m, otrzymując notę 105,4 pkt. Kot stanął więc przed szansą, której jednak nie wykorzystał. Polak wylądował o trzy metry krócej i stracił do rywala 2,6 pkt, nie awansując do finałowej "30". Zdecydowanie lepiej wypadł Piotr Żyła. Mistrz świata z zeszłego roku z Planicy na obiekcie normalnym nie dał szans innemu reprezentantowi Niemiec. "Wewiór" skoczył 131 m i z notą 128,2 pkt objął prowadzenie. Pius Paschke osiągnął tylko 114 m (99,2 pkt) i jego też nie zobaczyliśmy w drugiej serii. Potem mieliśmy w akcji kolejnego Niemca Andreasa Wellingera. Lider klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni pokazał, że mimo trochę słabszych kwalifikacji, jest wciąż jednym z faworytów do końcowego triumfu. Wylądował metr dalej od Żyły, ale przegrywał nim notą (gorszą o 0,9 pkt). Kolejne dwie pary z Polakami przyprawiły naszych kibiców o bicie serca. Francuz Valentin Foubert osiągnął 109 m (85,4 pkt), wydawało się więc, że skaczący z nim Paweł Wąsek jest na autostradzie do awansu, ale ten wylądował półtora metra bliżej - na szczęście miał słabszy wiatr pod narty i wygrał notami (choć o zaledwie 0,4 pkt). Natomiast Johann Andre Forfang i Kamil Stoch skoczyli po 121,5 m, było więc blisko, jednak to Polak (111,6 pkt), okazał się lepszy od Norwega (108,8 pkt). Nowym liderem został natomiast Lovro Kos. Słoweniec wylądował na 135. metrze, przy bardzo dobrych warunkach wietrznych, otrzymując notę 129,8 pkt. Przed dziesięcioma ostatnimi parami sędziowie zdecydowali się obniżyć rozbieg do 10. belki. Zawiódł Fettner, który był w wysoko w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, bo skoczył zaledwie 108 m, co oznaczało, że Austriak miał już wolne. Dobra formę potwierdził natomiast jego rodak. Hoerl, który był najlepszy w serii próbnej, wylądował na 134. metrze i z notą 139,7 pkt objął zdecydowane prowadzenie. Kolejny dobry skok oddał Kobayashi. Drugi w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni Japończyk osiągnął 128,5 m, za co otrzymał taką samą notę jak drugi Kos - 129,8 pkt, a co ważniejsze o 2,5 "oczka" był lepszy od Wellingera, do którego przed konkursem tracił 1,8, tak więc wirtualnie został liderem zawodów. Dla nas pierwsza seria skończyła się bardzo dobrze. Aleksander Zniszczoł okazał się co prawda gorszy od Stefana Krafta, ale znalazł się w piątce najlepszych przegranych, awansując do finałowej "30", kosztem Słoweńca Petera Prevca, który tym samym stracił szansę na dobry wynik w "generalce". Polak wylądował na 121. metrze (107,9 pkt), a Austriak, lider Pucharu Świata, na 123. (119,9). Dobry skok oddał też ostatni w stawce Lanišek, który osiągnął 124,5 m (125,7 pkt), wystarczyło to jednak na siódme miejsce, dwa wyżej od Krafta. Stoch najwyżej w sezonie. Żyła przegrał z warunkami Po pierwszej serii wyraźnie prowadził więc Hoerl, a Żyła był czwarty. W finałowej kolejce jako pierwsi z naszych swoje skoki oddali Zniszczoł i Wąsek, którzy nie błysnęli - uzyskali odpowiednio 120,5 i 121,5 metra. Kapitalnym skokiem popisał się za to Kamil Stoch, który osiągnął 130 metrów - Polak zajmujący na półmetku dwudzieste miejsce już w tym momencie mógł liczyć na to, że zdoła przesunąć się w górę tabeli. Konkurs trwał, a naszego zawodnika rzeczywiście nie byli w stanie wyprzedzić kolejni rywale. W niezbyt sprzyjających warunkach lądowali bliżej, za to Stoch zyskiwał następne lokaty. Lepszą notę, dzięki przewadze z pierwszej rundy, uzyskał dopiero Daniel Tschofenig. Stoch i tak zajął jednak swoje najlepsze miejsce w całym sezonie - konkurs w Innsbrucku skończył z jedenastą notą. Jest to zarazem wyrównanie najlepszego wyniku któregokolwiek z Polaków w bieżącej edycji Pucharu Świata. W trakcie drugiej serii nadal swoje do powiedzenia miała pogoda. Po skokach 21. z 30 zawodników konieczna była kilkunastominutowa przerwa, gdyż wiatr uniemożliwiał rywalizację. Ostatecznie aura zlitowała się nad skoczkami i konkurs na Bergisel udało się jednak dokończyć. Jako czwarty od końca na belce startowej zasiadł Piotr Żyła. Po pierwszej kolejce "Wewiór" tracił do podium zaledwie 1,6 punktu. Niestety, w momencie, gdy miał skakać, do głosu znowu doszedł wiatr. Wydawało się, że Żyła zejdzie z belki, bo podmuchy są za mocne, ale ostatecznie dostał zielone światło. Przy wietrze w plecy skoczył jednak tylko 115 metrów i spadł do drugiej dziesiątki. Kilka chwil później trybuny w Innsbrucku oszalały z radości - przewagi z pierwszej serii nie stracił Jan Hoerl. Austriak po raz drugi w karierze wygrał konkurs Pucharu Świata. W pierwszej trójce znaleźli się też Ryoyu Kobayashi i Michael Hayboeck. W klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni lideruje Kobayashi, który ma 4,8 punktu przewagi nad Wellingerem. Trzeci Hoerl traci już 24,8 punktu, więc o końcowe zwycięstwo walczy tylko dwóch zawodników. Najlepszy z naszych, Stoch, jest piętnasty. W czwartek skoczkowie będą mieli wolne. Na piątek zaplanowane są kwalifikacje, a na sobotę finałowy konkurs w Bischofshofen. Wyniki konkursu w Innsbrucku: 1. Jan Hoerl 267,5 (134/127,5) 2. Ryoyu Kobayashi 258,7 (128,5/132) 3. Michael Hayboeck 254 (131/135,5) 4. Lovro Kos 253,2 (135/129,5) 5. Andreas Wellinger 252,1 (132/126,5) ----------- 11. Kamil Stoch 234,6 (121,5/130) 14. Piotr Żyła 229 (131/115) 24. Aleksander Zniszczoł 212,8 (121/120,5) 29. Paweł Wąsek 192,4 (108/121,5) 34. Maciej Kot 102,8 (117)