22 lata czekają już niemieccy kibice na triumf swojego rodaka w Turnieju Czterech Skoczni. I będą musieli poczekać przynajmniej rok dłużej. W 72. edycji prestiżowego turnieju zwyciężył Ryoyu Kobayashi, który wyprzedził wyraźnie w klasyfikacji generalnej zawodów Andreasa Wellingera i Stefana Krafta. Tym samym Japończyk sięgnął po trzeciego już w karierze Złotego Orła. Wellinger prowadził po dwóch pierwszych konkursach, ale przez słabszy występ w Innsbrucku stracił przewagę. Nie udało mu się już nawet nawiązać rywalizacji z Kobayashim w Bischofshofen - Japończyk zwyczajnie był zbyt mocny. Mimo to zarówno skoczek, jak i sztab szkoleniowy porażki upatrują w warunkach atmosferycznych, a nawet niekorzystnych... zasadach Turnieju Czterech Skoczni. Wellinger znalazł kilka powodów porażki w TCS Dziennikarze "BILD"-a cytowali wyjątkowo zirytowanego po ostatnim konkursie TCS Stefana Horngachera. Ironizował on, że zawody powinno się przenieść do Japonii. W ten sposób starał się nawiązać do presji, jaką odczuwać miał ze strony niemieckich kibiców Andreas Wellinger. Świetne wieści przed konkursami w Wiśle, dyrektor ogłasza. Zwrot w kilka dni Gorycz niespełnionych ambicji narodu trudno było znieść również samemu skoczkowi. W rozmowach z mediami wielokrotnie podkreślał, że zwycięstwo Kobayashiego nosiło znamiona "szczęśliwego". 28-latek był w stanie podać kilka powodów, dlaczego przegrał z rewelacyjnym Japończykiem. W dalszej części rozmowy z telewizją ARD skoczek nieco się zreflektował i przyznał, że jego rywal wygrał w pełni zasłużenie. Co ciekawe, Kobayashi sięgnął po Złotego Orła, choć nie wygrał żadnego z konkursów indywidualnych. W każdym z nich zajmował dokładnie drugie miejsce. Dosadnie rywalizację pomiędzy dwoma wybitnymi skoczkami ocenili dziennikarze niemieckiego oddziału "Eurosportu. Po ostatnim konkursie indywidualnym TCS stwierdzili, że "Wellinger nie był w stanie dorównać Kobayashiemu". Wellinger wciąż wyprzeda za to wyraźnie Kobayashiego w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Niemiec zajmuje drugie miejsce z 697 punktami na koncie. Kobayashi zgromadził ich na razie 591. Resztę stawki daleko w tyle zostawił Stefan Kraft. Austriak ma aż 909 punktów.