Mijają kolejne tygodnie sezonu, a w postawie naszych zawodników nadal nie możemy doczekać się przełomu. Efektem tego jest dopiero siódma pozycja w Pucharze Narodów (wyprzedza nas między innymi Szwajcaria) i zaledwie 20. lokata w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata najlepszego z "naszych", Piotra Żyły. Cała sytuacja sprawia, że powoli cierpliwość zdaje się tracić prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz. "Nie możemy tego tak zostawić" - mówił w studiu TVN. Thomas Thurnbichler w najbliższych dniach zamierza wrócić do Polski i zapewnić swoim podopiecznym spokojny trening na jednym z obiektów w kraju. Po nim zdecyduje, kto pojedzie na ostatnie przed Turniejem Czterech Skoczni konkursy PŚ do Engelbergu. Póki co nie wiadomo, czy do rywalizacji wróci Kamil Stoch. "Rakiety z Zębu" zabrakło już w Klingenthal. Zagadką jest też, czy do Szwajcarii udadzą się pozostali z naszych weteranów: "Wewiór" i Dawid Kubacki. Ten drugi sygnalizował w wywiadach, że niechętnie patrzy na odpuszczanie rywalizacji. Zagadką jest za to, jak na sprawę patrzy Żyła. W sobotę, po konkursie, który zakończył na 11. pozycji był w rozmowach z mediami bardzo oszczędny. Na pytania wysłannika "Eurosportu", Kacpra Merka odpowiadał pojedynczymi zdaniami i wyraźnie nie chciał zagłębiać się w poruszane tematy. "Widzę, że się dzisiaj nie dogadamy" - skwitował rozczarowany dziennikarz. Dzień później było jeszcze bardziej ciekawie. Piotr Żyła jak "rozjuszony byk". Jest komentarz Thurnbichlera "Wewiór" w niedzielę, po zawodach... nie zatrzymał się, by porozmawiać z mediami. Obecny w Klingenthal wysłannik Interii, Tomasz Kalemba całą sytuację opisał krótko. "Tylko przeszedł koło nas. Pociągał przy tym nosem, jak rozjuszony byk" - przekazał. Sprawy "ratować" musiał Thomas Thurnbichler, pytany przez media o aktualną sytuację Żyły. Austriak przyznał, że choć nie zna powodów zachowania swojego zawodnika, należy podejść do niego ze zrozumieniem. Zaapelował przy tym do dziennikarzy. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi skoczkowie owocnie przepracują najbliższe dni, a w Engelbergu doczekamy się renesansu ich formy. Póki co nie wiadomo jednak nawet, kto będzie nas reprezentować w Kraju Helwetów. Biorąc pod uwagę aktualną formę Polaków, możliwy wydaje się każdy scenariusz.