Całą sytuację Ewa Bilan-Stoch opisała za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak przyznała, cała ekipa w drodze do Planicy zahaczyła o Wiedeń, gdzie - tradycyjnie - chciała zatrzymać się na słynne na całym świecie sznycle po wiedeńsku. Młodzi skoczkowie narciarscy i ich opiekunowie zatrzymali się w sprawdzonej restauracji, która - jak opusuje Ewa Bilan-Stoch - tym razem zaskoczyła całą grupę. Skoki narciarskie. Ewa Bilan-Stoch o zaskakującej sytyuacji Po złożeniu pokaźnego zamówienia na 33 małe i trzy duże porcje okazało się, że... nie wszyscy dostaną swoją porcję w tym samym czasie, a wszystko z powodu braku talerzy. Zawodnicy musieli więc jeść na raty. Ewa Bilan-Stoch podeszła jednak do całej sytuacji z humorem, nazywając ją "pierwszym hitem" wyjazdu.