W drugi dzień świąt na lekko zmodernizowanej skoczni w Zakopanem odbyły się mistrzostwa Polski, które wygrał Piotr Żyła. Najdalej na przebudowanym obiekcie wylądował Maciej Kot, który skoczył 139 m. Zawodnicy podkreślali, że teraz można bezpiecznie lądować telemarkiem poza granicą 140 m. Nie wszystko przebiegło jednak w miłej, świątecznej atmosferze. Organizatorzy mistrzostw postanowili nie zgłaszać zawodów jako imprezy masowej, dlatego na skocznię wpuszczono tylko 999 widzów. Znacznie więcej fanów skoków, ogromnie rozczarowanych, pozostało za bramą obiektu. - Cieszę się, że w końcu doszło do pewnych zmian na Wielkiej Krokwi. Mam nadzieję, że w przyszłym roku te wszystkie sprawy związane z przetargami, z wykonywaniem dalszych prac remontowych pójdą znacznie szybciej i że skocznia będzie jak najszybciej zrobiona i będziemy mogli na niej trenować - powiedział nam Stoch, który w mistrzostwach Polski nie startował z powodu choroby. - Zwłaszcza mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości zostaną wyremontowane małe skocznie, na których przyszłe pokolenia będą mogły podnosić swoje umiejętności - podkreślił nasz czołowy skoczek. Niespełna dwa lata temu po konkursie Pucharu Świata w Zakopanem Stoch ostro zaapelował o jak najszybsze podjęcie prac remontowych przy skoczni w Zakopanem. Gdy w końcu pojawiło się zagrożenie, że zawodów PŚ w Zakopanem nie będzie, przeprowadzono, nie bez kłopotów organizacyjnych, pierwsze niezbędne prace na Wielkiej Krokwi. Kilka przetargów unieważniono, zanim udało się przeprowadzić modernizację. Mocny apel Stocha sprzed dwóch lat przynosi w końcu pierwsze skutki. - Przynosi i będę dalej apelował. Jeżeli to tylko będzie coś dawało, to jak najbardziej - zapewnił Stoch. Przypominamy apel Kamila Stocha ze stycznia 2015 roku: Waldemar Stelmach