Po sezonie letnim Międzynarodowa Federacja Narciarska podejmie decyzję, czy obowiązkowe kwalifikacje dla wszystkich będą obowiązywać także w zimie. - Podchodzę do tego, jak do kolejnej zmiany w przepisach, do której każdy musi się dostosować - powiedział Stoch, choć propozycja FIS nie jest mu tak do końca obojętna. - Na dużych imprezach miałoby to większy sens. Puchar Świata jest cyklem długodystansowym, a główne imprezy jak igrzyska olimpijskie, czy mistrzostwa świata są rozgrywane raz na jakiś czas. Na tych imprezach szanse powinny być jeszcze bardziej wyrównane, choćby w postaci tego, że każdy musi się kwalifikować - zaznaczył Stoch. Bardziej stanowczo w tej sprawie wypowiada się Maciej Kot. - Jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Nie rozumiem go i nie widzę podstaw do takiej zmiany. Do tej pory dobrze to funkcjonowało - powiedział skoczek z Zakopanego. - Na imprezach rangi MŚ czy IO miałoby to sens, bo tam każdy powinien mieć jednakowe szanse. W Pucharze Świata odbieranie tego przywileju zapewnionej kwalifikacji jest trochę bez sensu. O to przecież chodziło, żeby dany zawodnik mógł odpuścić kwalifikacje, oszczędzać siły, przetestować sprzęt albo oddać skok treningowy. Teraz to się zabierze, a sezon jest bardzo długi i był to dodatkowy plus - stwierdził Kot. Piotr Żyła udawał zaskoczonego pytaniem o zmianę w przepisach. - Tak? Kto tak powiedział? - pytał skoczek z Wisły. - Nie ma to chyba żadnego znaczenia, chociaż w zeszłym sezonie miałem przyjemność być kilka razy w dziesiątce i się nie kwalifikować, ale przydało mi się to tylko raz, na lotach w Vikersund - przypomniał Żyła swój kompletnie nieudany lot w kwalifikacjach w Norwegii. - Dla tych, którzy są w dziesiątce, to było fajne, ale dla innych nie było żadnej różnicy - podsumował nasz skoczek. Waldemar Stelmach