David Jiroutek do polskich skoków trafił po ubiegłym sezonie. Z prowadzenia kadry B zrezygnował Maciej Maciusiak, który w nie do końca zgadzał się z Thomasem Thurnbichlerem. Austriak zatem znalazł na jego miejsce Czecha, bo ten ma taką samą wizję skoków. Patrząc na wyniki, ten pomysł zakończył się klapą. Kadra B już dawno nie była tak słaba. Do tego atmosfera w niej panująca, była daleka od wzorowej. Małysz rozważa zwolnienie trenera skoczków. Jest już potencjalny następca Ten wywiad zaognił sytuację, skoczkowie stracili zaufanie do trenera Już jesienią były symptomy, że to, co się dzieje w kadrze B, może bardzo źle wpłynąć na polskie skoki. Wszystko zaczęło się od wywiadu Jiroutka na łamach Sport.pl, który miał wstrząsnąć jego skoczkami, a tylko zaognił atmosferę. Od tego momentu zawodnicy całkowicie stracili zaufanie do trenera. A przynajmniej większość z nich. Po raz pierwszy publicznie powiedział o tym Jakub Wolny, który w emocjach wypalił o tym, jak wygląda praca w kadrze B, za co został natychmiast zawieszony. Pewnie inny wydźwięk miałaby ta sytuacja, gdyby to była akcja wszystkich skoczków kadry B. W ich imieniu przemówił jednak Wolny i to jemu się oberwało. Szefostwo PZN i sztaby trenerskie przeprowadziły rozmowę z zawodnikami. Wydawało się, że sytuacja się poprawiła, ale na zakończenie sezonu w Pucharze Kontynentalnym w Zakopanem od większości naszych skoczków można było usłyszeć, że odetchną pełną piersią, jeśli trenerem przestanie być Jiroutek. David Jiorutek nic nie wie o zwolnieniu, Adam Małysz był zdzwiony W Sport.pl Jakub Balcerski pisał, że Polski Związek Narciarski, rozważa możliwość zwolnienia Czecha. Jiroutek nic o tym nie słyszał, bo jak powiedział w rozmowie z Interia Sport, stara się nie czytać tego, co piszą media, bo potem mógłby nie spać po nocach. O tym, czy PZN rozważa możliwość zwolnienia Jirotuka, Interia Sport zapytała prezesa Adama Małysza. On sam wydawał się zdziwiony tym, że w ogóle o to pytamy. Jednym z głównych zarzutów skoczków wobec trenera było to, że nie potrafił on im udzielać konkretnych uwag, które poprawiłyby ich skoki. Miał tłumaczyć im tylko bardzo ogólnikowo, że mają przyjąć na najeździe stabilną pozycję. Jego konikiem było też pilnowanie wagi zawodników. Z tą problemy miał kilku skoczków. Z problemami z wagą zmagał się Jan Habdas, ale też Klemens Murańka. Ten ostatni podpadł dodatkowo Jiroutkowi, kiedy ten wytypował do startu w Pucharze Świata w lotach, ale zakopiańczyk odmówił, mówiąc, że czuje się zmęczony. Czech nazwał to zachowanie nieprofesjonalnym. Niektórzy z naszych skoczków po konkursie wskazywali na możliwego następcę w roli trenera kadry B, pokazując na Daniela Kwiatkowskiego. On też wymieniany był przez Jakuba Balcerskiego ze Sport.pl w takiej roli. Kiedy Kwiatkowski zostawał trenerem kadry juniorów, to wielu uznało to za szalony pomysł. Byli tacy, którzy wątpili w umiejętności tego szkoleniowca, a on tymczasem z dwóch kolejnych mistrzostw świata juniorów wracał z medalami. Sam podkreśla, że to nie jest tylko i wyłącznie jego zasługa, ale także trenerów klubowych i tych, z którymi współpracuje. To z pewnością trener, który potrafi grać zespołowo. W rozmowie z Interia Sport przyznał jednak, że nikt z nim z PZN nie rozmawiał na temat ewentualnego przejęcia kadry B. Nie ma co ukrywać, że trener Jiroutek ma ogromną wiedzę, jeśli chodzi o skoki. Zawsze kiedy z nim rozmawiam, to mam wrażenie, że wie o nich wszystko. Niestety w Polsce zderzył się z czymś, z czym do tej pory nie miał do czynienia. Z olbrzymią presją wynikową, ale też ze sporym oporem ze strony skoczków. Czech uważa, że cały problem wziął się ze zmian sprzętowych. Nasi skoczkowie nie byli do nich odpowiednio przystosowani, Jego zdaniem nowy sprzęt wymusił pewne zmiany w pozycji dojazdowej i stąd wzięły się problemy Polaków w tym sezonie. Czech uważa, że nasi skoczkowie są zbyt mało elastyczni i przez to nie potrafią przyjąć odpowiedniej pozycji na najeździe. Poza tym zauważył, że większy problem z dostosowaniem się do nowej techniki mają zawodnicy z większą siłą eksplozywną. Taką nie dysponuje Aleksander Zniszczoł i być może dlatego łatwiej mu było się dostosować do nowych reguł gry. Jedno jest pewne. Przed PZN trudne rozmowy. Najważniejsze, by zachować w tym wszystkim umiar i spokój. Nerwowe ruchy wcale nie muszą wyjść na dobre. PZN musi wszystko dobrze wyważyć. Teraz trzeba się skupić na tym, co zrobić, by nie zmarnować potencjału, jakim dysponuje Polska w młodszych rocznikach, ale też nie można stawiać sprawy na ostrzu noża i stawiać tylko na młodzież, bo to mogłoby się zakończyć katastrofą.