Ryoyu Kobayashi to postać doskonale znana fanom skoków narciarskich. Reprezentant Japonii choć udział w cyklu zawodów Pucharu Świata bierze już od wielu lat, uwagę dziennikarzy i ekspertów przyciągnął dopiero w sezonie 2018/2019. Wówczas młody skoczek z kraju kwitnącej wiśni kompletnie zdominował sezon zimowy i praktycznie nie schodził z podium. Co więcej, poza czołową trójką zawody ukończył zaledwie siedem razy. Nic więc dziwnego, że ostatecznie Kryształowa Kula za sezon 2018/2019 trafiła właśnie w jego ręce. Wyczyn ten Japończyk powtórzył jeszcze w sezonie 2021/2022, jednak wówczas jego dominacja nie była już aż tak widoczna. Wymarzona szansa dla Kamila Stocha. Jeśli nie tam, to gdzie? Będzie wielki powrót? Ryoyu Kobayashi znów namiesza w Pucharze Świata? Japończyk wprost o swoich celach na ten sezon Wiele wskazuje na to, że Ryoyu Kobayashi sporo namiesza również w tej edycji Pucharu Świata. Japończyk podczas weekendu w Klingenthal sobotni konkurs zakończył na podium, a z czołowej dziesiątki wypadł zaledwie dwa razy - był bowiem 13. z niedzielnym konkursie w Ruce i 12. po pierwszych zawodach indywidualnych w Lillehammer. Warto jednak zaznaczyć, że 27-latek zalicza naprawdę imponujące występy w tym sezonie, zważywszy na fakt, że jego przygotowania do 45. edycji Pucharu Świata wcale nie przebiegły tak, jak chciałby tego dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli. Sam Kobayashi doskonale czuje się na skoczni i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miał rozważać zakończenie kariery. Choć na swoim koncie ma dwa trofea dla najlepszego skoczka sezonu, złoto i srebro olimpijskie oraz dwa medale mistrzostw świata, 27-latek nadal jest głodny sukcesów. Na pierwszy triumf w tym sezonie mistrz olimpijski z Pekinu będzie miał szansę już w ten weekend. W dniach 16-17 grudnia Puchar Świata zagości w Engelbergu, a zawodnicy o punkty do klasyfikacji generalnej walczyć będą na obiekcie Gross-Titlis-Schanze. Aż huczy o tym, co zrobili Norwegowie. Wyszło na jaw. Teraz się tłumaczą