Markus Eisenbichler popadł w niełaskę u trenera Stefana Horngachera. Choć ubiegłej zimy był trzecią siłą w reprezentacji Niemiec - za Andreasem Wellingerem i Karlem Geigerem - to jednak trener kadry odstawił go na boczny tor. Zaważyło na tym słabe lato. I choćby dlatego zabrakło w pierwszym periodzie Pucharu Świata. Na jego nieszczęście koledzy z kadry prezentowali się wyśmienicie na początku sezonu, więc Horngacher wolał niczego nie zmieniać. Kosmiczny koniec sezonu Pawła Wąska. Polak zdradził, co zawiodło zimą Markus Eisenbichler stawia sprawę jasno. To koniec sezonu Eisenbichler został zatem - po raz pierwszy od ośmiu lat - oddelegowany do Pucharu Kontynentalnego. W nim zawodził na całej linii. Nie potrafił wskoczyć nawet do "10", a całkowita kompromitacja nastąpiła w Garmisch-Partenkirchen, gdzie nawet nie wywalczył punktów w konkursach na zapleczu Pucharu Świata. Z taką formą trudno było o powołanie od Horngachera. Eisenbichler wziął zatem rozbrat ze skokami na jakiś czas i zajął się czymś innym, by odpocząć trochę od skoków. Potem wrócił do spokojnych treningów i to przyniosło znakomite efekty. Od powrotu do rywalizacji, za każdym razem był w "10" zawodów Pucharu Kontynentalnego. W ośmiu konkursach pięciokrotnie stawał na podium, notując dwa zwycięstwa. Rywalizacja na zapleczu Pucharu Świata kończyła się na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza w Zakopanem. W sobotnim konkursie 32-latek był trzeci, a w niedzielnym, który wygrał Paweł Wąsek, ósmy. I na tych występach zakończył sezon. W Planicy go nie zobaczymy, choć jeszcze kilka dni temu pojawiły się takie zapowiedzi. Zapytany przez Interia Sport o powody słabego sezonu, odparł: - Od czasu do czasu tak się dzieje w skokach. Taka to jest dyscyplina. Są wzloty i upadki. Nie chcę się nad zbytnio rozwodzić. Najważniejsze jest to, że pod koniec sezonu już jest wszystko w porządku. Mam tu na myśli moje skoki. Na pewno wyciągnę naukę z tego bardzo trudnego sezonu. Cieszę się jednak z tego, że skoki narciarskie dalej sprawiają mi frajdę. Może kolejny sezon będzie lepszy dla mnie. Tajemnica obfitego zarostu wyjaśniona. Broda u Niemca niebawem zniknie Chwilę przed naszą rozmową, Eisenbichler zamienił kilka zdań z młodym słowackim skoczkiem Hektorem Kapustikiem. Razem stanęli do zdjęcia. Niemiec powiedział też, że po kolejnym sezonie być może przyjdzie czas na rozstanie się ze skokami. - Wciąż mam jednak wiele motywacji. Same skoki są dla mnie dużą motywacją. One są moją pasją. Kocham to, co robię. I choćby z tego powodu nie potrzebuję żadnej motywacji do skakania - mówił Eisenbichler, który w Zakopanem pokazał się z efektownym zarostem. - Może ta broda sprawiła, że teraz skaczę lepiej - śmiał się Niemiec i zaraz dodał: - Ta broda to efekt zakładu z moim przyjacielem. Na urodziny (4 kwietnia - przyp. TK) ją jednak zgolę. Zapytany o to, jak długo może potrwać jeszcze jego kariera, odparł: - Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie dla mnie wyraźnie lepszy. Tym żyję i dlatego nadal będę pracował i walczył z całych sił. Potem zobaczymy, co z tego wyjdzie. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport