- Cholera, jest jeszcze tyle czasu, że to wszystko zdąży się pewnie zawalić - powiedział trener Apoloniusz Tajner. Zimą 2000. roku jego 23-letni skoczek Adam Małysz osiągnął życiową formę. Nie mógł jednak tego udowodnić na skoczni. Wygrał kwalifikacje do pierwszego konkursu w Kuopio, ale został zdyskwalifikowany za zbyt długie narty. Kolejne zawody rozgrywano w bardzo trudnych warunkach, a grudzień tamtego roku był ciepły i skąpił śniegu. Odwołano pięć konkursów Pucharu Świata - rywalizację wznowiono dopiero 29 grudnia, na 49. Turnieju Czterech Skoczni. 21 lat Małyszomanii. Niespodziewana eksplozja skoczka z Wisły O co tak bardzo bał się Tajner? Że koszmarny początek zimy pozbawi znakomitej dyspozycji jego skoczka. Małysz przystępował do TCS jako 26. zawodnik w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Tylko wtajemniczeni znali jego prawdziwe możliwości. Zwycięstwo w kwalifikacjach w Oberstdorfie było preludium. W konkursie Polak był czwarty, choć w drugim skoku pobił rekord Schattenbergschanze (132,5 m). Małysz zwyciężył także w kwalifikacjach konkursu w Ga-Pa. W noworocznych zawodach był trzeci, ustanowił rekord skoczni olimpijskiej (129,5 m), który wytrwał aż do jej zburzenia w 2007 roku. Dało mu to awans na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju z niespełna 10 pkt straty do Noriakiego Kasai. Sportowa Polska wstrzymała oddech. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co miało nastąpić. W austriackiej części TCS Małysz był bezkonkurencyjny. W Innsbrucku i Bischofshofen wygrywał kwalifikacje i konkursy. Jako pierwszy w historii uzyskał w Turnieju Czterech Skoczni notę przekraczającą 1000 pkt. Do dziś nikt nie zwyciężył w Turnieju z tak ogromną przewagą - 104,4 pkt. To był oczywiście pierwszy triumf polskiego skoczka w prestiżowej imprezie. Potem odbyła się narodowa debata, by bohatera zwolnić z cła za nagrodę - Audi A4 Quattro o wartości 50 tys marek niemieckich. Bułka z bananem, którą zajadał Małysz stała się symbolem skromnego chłopaka z Wisły. Rywale jedli to samo, wierząc, że to klucz do dalekich lotów. Ciężko znosił niespodziewany wybuch popularności. Ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski chciał wysłać po Małysza helikopter do Austrii, by przywiózł go na bal mistrzów sportu. Małysz awansował z 26. na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Tamtej zimy nie było Pucharu Świata w Zakopanem, Wielka Krokiew straciła homologację FIS. 13 i 14 stycznia 2001 roku Puchar Świata zjechał do czeskiego Harrachova - tuż za polską granicą, gdzie przybyły dziesiątki tysięcy polskich kibiców. Małysz zwyciężył w obu konkursach lotów ustanawiając rekord Polski - 212 m. Wtedy też przekonaliśmy się, że skromny góral ma charakter. Otwarcie skrytykował część polskich fanów wrogo nastawioną do skoczków niemieckich. 21 lat Małyszomanii. Orzeł z Wisły i jego następcy W następnych zawodach w Park City Małysz objął prowadzenie w klasyfikacji Pucharu Świata i pomknął po Kryształową Kulę. Zdobył ją także w dwóch kolejnych sezonach, a potem jeszcze zimą 2006-2007. Małyszomania trwała całą dekadę, a nawet wtedy, gdy skoczek zakończył karierę. W polskim sporcie panowała wtedy posucha i sukces Małysza był bodźcem dla innych. Biegaczka Justyna Kowalczyk wspominała potem, że "starszy o kilka sukcesów Adam był dla niej żywym dowodem, iż można rywalizować z mocarstwami sportów zimowych". Konkursy Pucharu Świta w Zakopanem stały się imprezą kultową. Gdy 19 stycznia 2002 roku na Wielką Krokiew o godzinie 4 nad ranem przybyła firma ochroniarska (skocznia nie była wtedy ogrodzona), na trybunach siedziały już tysiące ludzi, którzy weszli bez biletów. W mrozie czekali wiele godzin, co wywołało wielki chaos, bo gdy przed zawodami przybyły tłumy z wejściówkami, nie można ich było wpuścić na obiekt. Walter Hofer przerywał zawody, gdy do progu zbliżała się grupa kibiców odpalająca race. Organizator konkursu kilka lat był ciągany po sądach za narażenie życia tysięcy ludzi. Małysz znów upominał kibiców rzucających śnieżkami w jego rywala, Svena Hannawalda. W 2003 roku Małysz otrzymał Polską Nagrodę Europejską za zasługi w integracji Polski z Europą. Odznaczeń i wyróżnień państwowych i lokalnych odebrał mnóstwo. Przebudowaną skocznię w Wiśle-Malince nazwano jego imieniem. Został honorowym obywatelem Zakopanego. Cztery medale igrzysk, cztery złote medale mistrzostw świata i cztery Kryształowe Kule stawiają go wśród najlepszych skoczków w historii. Symboliczne było zakończenie kariery Małysza, który odchodził w marcu 2011 roku po trzecim miejscu w konkursie na planickiej Letalnicy. Wygrał wtedy Kamil Stoch, który miał mu potem dorównać. Już po zakończeniu kariery Małysz oprowadzał widzów po swojej galerii trofeów w Wiśle i powiedział, że za jeden złoty medal olimpijski Kamila oddałby wszystkie swoje. Małysz uważa, że Stoch zdobył na skoczni więcej. Takiej miłości i podziwu Polaków jak on nie zaznał jednak żaden inny sportowiec. Dariusz WołowskiCZYTAJ TEŻ:Startuje 70. Turniej Czterech Skoczni. Złota era polska dobiega końca?Czy Kamil Stoch prześcignie legendy? Zaczyna się 70. Turniej Czterech SkoczniKamil Stoch o nagrodach na TCS. - Dlaczego dopiero teraz?