Zawodnik z Grabs, który w PŚ debiutował... w 1997 roku obecnie jest jedynie cieniem dawnej gwiazdy. Skoczek, który w przeszłości obok wspomnianych krążków IO zdobył między innymi tytuł mistrza świata (w 2007 roku, w Sapporo) i Kryształową Kulę (2009/2010) jeszcze przed startem obecnego sezonu deklarował, że priorytetem będą dla niego studia. Zaznaczał przy tym, że chce się skupić przede wszystkim na drugiej części zmagań, ze szczególnym uwzględnieniem MŚ w Planicy. Sensacyjna decyzja ws. Simona Ammanna Mimo to pojawił się na starcie kwalifikacji do grudniowych konkursów PŚ w Engelbergu. Pierwszego dnia nie zdołał jednak wywalczyć awansu, a drugiego nie przystąpił już do rywalizacji. Odpuścił rywalizację w 71. Turnieju Czterech Skoczni, a ponownie w szranki ze światową czołówką stanął w Bad Mitterndorf. Loty były jednak kolejną, gorzką pigułką - dwukrotnie przepadał jeszcze przed rozpoczęciem konkursu głównego. Ammann się jednak nie zrażał pojawił się w Willingen. W sobotę historia się powtórzyła - znów przygoda skończyła się na kwalifikacyjnym skoku, lecz dzień później nie tylko zdołał on awansować do konkursu głównego, ale i... do drugiej serii! Zajął 28. miejsce, zdobywając pierwsze punkty klasyfikacji generalnej PŚ od blisko roku. Widząc (delikatną, ale jednak) zwyżkę jego formy, władze Szwajcarskiego Związku Narciarskiego zdecydowały, że 41-latek znajdzie się we wstępnej, pięcioosobowej kadrze na mistrzostwa świata w Planicy (22 lutego - 4 marca), obok Gregora Deschwandena, Killiana Peiera, Dominika Petera i Remo Imhofa. Odpowiedzialny w "Kraju Helwetów" za skoki i kombinację Berni Schoedler argumentował, że to pokłosie "trendu wzrostowego" formy Ammanna. Dla doświadczonego Szwajcara mogą to być już 12. mistrzostwa w karierze. Debiutował w 1999 roku, w Ramsau.