Zagraniczni trenerzy z podziwem patrzą na 18-letniego polskiego skoczka. "Dopytują o niego"
Wojciech Topór, trener kadry B w skokach narciarskich, ma tego lata powody do zadowolenia. Zawodnicy prowadzeni przez niego, wygrywali konkursy na wszystkich szczeblach. W Letnim Grand Prix triumfował Maciej Kot, w Letnim Pucharze Kontynentalnym - Kacper Tomasiak, który wygrał również "generalkę", a w letniej części FIS Cup wygrywali - Tomasiak i Adam Niżnik. Szkoleniowiec z Chochołowa ma też jednak powody do zmartwienia. Opowiedział też o tym, co o 18-letnim polskim talencie sądzą zagraniczni trenerzy.

W skrócie
- Trener Wojciech Topór cieszy się z sukcesów swoich podopiecznych, którzy latem wygrywali konkursy na wszystkich szczeblach FIS.
- Szczególne zainteresowanie budzi 18-letni Kacper Tomasiak, którego techniczny styl i spokój podczas startów przyciągają uwagę zagranicznych trenerów.
- Mimo sukcesów, Topór zwraca uwagę na potrzebę wsparcia mniej wyróżniających się zawodników oraz wyzwania związane ze zmieniającą się liczbą startów w międzynarodowych konkursach.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Tomasz Kalemba, Interia Sport: Chyba niewielu trenerów w Polsce może się pochwalić takim osiągnięciem. Tylko w lecie twoi zawodnicy wygrywali konkursy na wszystkich szczeblach zawodów FIS. To tylko potwierdza, że sprawdzasz się w roli tego, który dba o zaplecze polskich skoków?
Wojciech Topór: - Rzeczywiście do takiej sytuacji doszło. Śmialiśmy się nawet, że jeszcze brakuje nam tylko wygranej tego lata w Orlen Cupie. I tego nie udało nam się wygrać. Mamy jednak hat-trick. To prawda. Oczywiście, że ta praca sprawia mi przyjemność. Zresztą w rozmowie z tobą po ubiegłym sezonie mówiłem, że mamy w Polsce zaplecze i jeśli ktoś mówi inaczej, to jest w błędzie. Ci zawodnicy potrzebują jednak czasu. Jest jednak też druga strona medalu. Nie wszyscy skaczą tak, jakbyśmy oczekiwali. Mamy grupę dobrych skoczków, która w tym momencie sobie nie radzi i im będę chciał teraz poświęcić więcej czasu, by wyrównać ten poziom w kadrze.
Wojciech Topór: nie odcinam pępowiny
Twoim asystentem jest teraz Robert Mateja. To doświadczony trener, który wraca do pracy w kadrach.
- To człowiek, który wnosi wiele spokoju do naszej pracy. Ma olbrzymie doświadczenie. Jego umiejętności trenerskie zawsze były na wysokim poziomie, dlatego bardzo chciałem, żeby dołączył do nas.
Ty masz swoje wzorce trenerskie?
- Nie mam jednego. Staram się czerpać od każdego z trenerów, z którymi współpracowałem, jako zawodnik i jako trener. Nigdy nie bałem się pytać. Zresztą dalej tak jest. Jeśli czegoś nie wiem albo nie jestem pewien, to staram się radzić innych. Staram się też ściśle współpracować z trenerami szkolnymi i klubowymi, bo oni nawet czasem mają lepszy kontakt z zawodnikami, których wcześniej prowadzili. Nie odcinam zatem pępowiny do końca.
Masz w grupie doświadczonych zawodników, ale też juniorów. To chyba trudne jest łączenie dwóch różnych światów?
- Nie mam z tym wielkiego problemu, a nawet te różnice wiekowe pomagają mi w prowadzeniu grupy i sprzyjają dobrej atmosferze. Maciek i Andrzej nie chowają swojego doświadczenia, tylko chętnie się nim dzielą z młodymi. Z kolei tym starszym udziela się od młodszych fantazja i energia. W stylach skakania nie ma większej różnicy między tymi pokoleniami. Baza jest bowiem ta sama. Trzeba dojechać aktywnie nad stopą, następnie trzeba mocno i długo wypchać, a w powietrzu trzeba być aktywnym nad nartą.
"Zagraniczni trenerzy są pod wrażeniem tego, jak skacze Kacper"
A Kacper Tomasiak ma coś wyjątkowego. Kiedyś powiedziałeś w rozmowie ze mną, że to taki zawodnik, o którego nigdy nie musisz się martwić, bo wiesz, że dobrze skoczy. Co ten chłopak ma w sobie takiego, że choć ma 18 lat, to trenerzy są taki jego skoków?
- On ma wszystkiego po trochu. Jest bardzo dobrze poukładany od strony technicznej. Do tego jest mocny fizycznie i motorycznie. Do tego ma w sobie spokój, choć na pewno też odczuwa stres i emocje, ale potrafi sobie z tym bardzo dobrze radzić.
Gdzie ten chłopak ma największą przewagę nad innymi. Właśnie w motoryce, jak Piotrek Żyła?
- U niego motoryka jest na wysokim poziomie, ale nie bazuje tylko na tym. Bardzo dobrze umie to jednak wykorzystać na progu. Ma tam bardzo lekkie odejście. Od razu łapie i prędkość, i wysokość. Czasem ma się wrażenie, że w tym elemencie jest poziom wyżej od innych.
Pewnie rozmawiasz z trenerami zagranicznymi w czasie zawodów. Jak oceniają Tomasiaka?
- Nie ukrywam, że są pod wrażeniem tego, jak skacze i dopytują się o niego. Patrzą na niego z podziwem, bo podkreślają, że z przyjemnością patrzy się na jego skoki.
Ten 18-latek wywalczył dodatkowe miejsce dla Polski na 12 pierwszych konkursów Pucharu Świata. Już wiadomo, że to on będzie jeździł, czy trzeba z tym poczekać?
- Poczekajmy jeszcze, bo do inauguracji sezonu zimowego jeszcze trochę zostało. Zasada u nas jest prosta: kto wywalczy miejsce, to praktycznie należy ono do niego. Trzeba jednak poczekać do inauguracji, bo skoki są bardzo przewrotnym sportem i gdyby coś się - odpukać - popsuło, to nie ma co wtedy pchać Kacpra na siłę.
Z jednej strony zyskaliśmy miejsce w Pucharze Świata, ale straciliśmy je w Pucharze Kontynentalnym. To komplikuje ci sytuację, bo tych startów zimą nie będzie za wiele?
- Zawsze dąży się do tego, żeby kwoty były jak największe. Wypadnięcie naszych zawodników z rankingu pokazuje, że nie mamy na razie tak mocnej piątki, czy szóstki, która na bieżąco punktuje. Rok temu Andrzej Stękała z Tymkiem Amilkiewiczem zbierali punkty i weszli do "50" rankingu. Teraz jednak w lecie nie dorzucili punktów, a tamte się skasowały i wypadli z niej. Trzeba będzie to nadrobić. Taktyka w drużynie jest prosta. Jadą najlepsi dostępni skoczkowie, a jeśli jest ktoś na równi, to wybieramy młodszego zawodnika albo tego, który będzie najbliżej zrobienia kwoty startowej.
Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport













