Nie tak polscy kibice i skoczkowie wyobrażali sobie inaugurację nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich w fińskiej Ruce. W sobotę tylko jeden z naszych reprezentantów zdołał awansować do serii finałowej konkursu. Mowa o Dawidzie Kubackim, który ostatecznie zajął 21. miejsce, co też było dalekie od oczekiwań i jego możliwości. Sygnalizował, że wpływ na jego formę w pewnym stopniu może mieć niedawno przebyta infekcja. "Choroba, chorobą, ale jak się chorowało, to się także nie trenowało. To wszystko się ze sobą wiąże. Na pewno miało to jakiś wpływ na moją dyspozycję. Wydawało mi się, że tej energii starczy na walkę o najlepsze miejsca, ale ciało mówi, że jeszcze nie jest gotowe" - oceniał przed kamerą Eurosportu. Dzień później było tylko pozornie lepiej. Tym razem dwóch podopiecznych Thomasa Thurnbichlera znalazło się w finale (Piotr Żyła sklasyfikowany na miejscu 21. i Dawid Kubacki, który zajął dwie pozycje niżej). Problem w tym, że dwóch innych w ogóle nie wywalczyło awansu do zawodów głównych. Aleksander Zniszczoł i Kamil Stoch odpadli na etapie kwalifikacji. Jego słowa odbijają się głośnym echem i poddane są interpretacjom. Thomas Thurnbichler reaguje na katastrofę z Kamilem Stochem. Trener reprezentacji ocenił Polaków Gorąco po słowach Kamila Stocha. Wcale nie jest idealnie "Odsłuchałem całą wypowiedź Kamila [Stocha] w Eurosporcie. No, nie jest ona ładna i drużynowa. Nawet jeśli dodał, że nie chodzi o 'myśl szkoleniową'. To cała wypowiedź jej dotyczyła" - ocenia słowa skoczka Piotr Majchrzak z Viaplay. "Przez lata zarzucono mu zachowawczość i klepanie w kółko tych samych formułek. Teraz w końcu rzucił coś mniej dyplomatycznego i też źle. Biorąc pod uwagę, że cała grupa skacze źle i bardzo źle - raczej nie przesadza", "Pierwszy weekend PŚ i już atmosfera podgrzana", "Może i brutalnie, ale chociaż szczerze" - komentują internauci. Merytorycznie próbę Stocha ocenił ekspert Wojciech Topór. Według niego pozycja najazdowa wydawała się bardzo dobra. Miał jednak wątpliwość, czy skoczek czuł się w niej komfortowo. "Pytanie, czy Kamil czuje się w niej właściwie, czy też raczej jest to coś w stylu 'mam tak jechać i tak zrobię, ale nie czuje się swobodnie'. Najpierw było nieźle, ale odbicie było już skierowane za bardzo do przodu. Przy progu widać już, że powinien być wyżej. Zacząłbym więc od tego, by nogą wypchać klatkę piersiową do góry. Gdyby głowa była wyżej w momencie wybicia, wtedy byłby uśmiech, a nie smutek" - tłumaczył w studiu Eurosportu. Sam skoczek, w rozmowie z Interią Sport, przyznawał, że jego dyspozycja jest niestabilna, brakuje mu pewności. Zapewnił, że "fizycznie czuje się najlepiej w życiu", co potwierdziły zresztą treningi motoryczne. Musi tylko zgrać to jeszcze z techniką. Czy będzie miał ku temu okazję za tydzień, w Lillehammer (2-3 grudnia)? Można sobie wyobrazić, że w obliczu słabej dyspozycji Thomas Thurnbichler odeśle go na odpoczynek do Polski. Kamil Stoch zdaje się mieć tego świadomość i zadeklarował, że pozostawia decyzję trenerom. "Mam wielkie doświadczenie i zakodowane gdzieś głęboko to, jak mają wyglądać dobre skoki. Teraz muszę to wszystko tylko odblokować, a tego nie można robić w pośpiechu. Nie wolno panikować, tylko w spokoju trzeba zdecydować, co będzie dla mnie najlepsze" - podsumował. Dawid Kubacki nie wytrzymał. Oberwało się Thomasowi Thurnbichlerowi. "Jak ja sobie rozwalę koncentrację, to..."