Jako bardzo młody skoczek Schmid świetnie rokował. Między 2017 a 2019 rokiem zdobył osiem medali podczas mistrzostw świata juniorów: sześć drużynowo i w mieszanych parach, a także dwa indywidualnie - srebro piec lat temu. Nic więc dziwnego, że w Pucharze Świata zadebiutował tuż po 17. urodzinach w Oberstdorfie w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Do tej pory jego największy sukces w tych zawodach to trzecie miejsce w Pucharze Świata w sezonie 2019/2020 w rumuńskim Rasnowie. Wtedy najwyżej był też w klasyfikacji generalnej - szesnasty. Schmid może nie błyszczy indywidualnie, ale okazuje się ważnym elementem w zawodach drużynowych. W 2020 roku razem z Piusem Paschke, Markusem Eisenbichlerem i Karlem Geigerem wywalczyli srebrny medal mistrzostw świata w Planicy w lotach. W tym roku był też siódmy indywidualnie w mistrzostwach świata. Jednak największy sukces to drużynowy brązowy medal igrzyska olimpijskich w Pekinie. Tam razem ze Stephanem Leyhe, Eisenbichlerem i Geigerem okazali się gorsi tylko od Austriaków i Słoweńców. Schmid: Ostatnie dwa lata to była stagnacja Schmid przyznał jednak w niemieckiej prasie, że miał ostatnio spore kłopoty mentalne i nie radził sobie ze skakaniem. Sezon 2022/2023 zakończył na 23. miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ. - Nie rozwinąłem się, tak jak to sobie wyobrażałem. Z tego powodu straciłem radość z uprawiania skoków narciarskich. Pierwszy raz w PŚ rywalizowałem w wieku 17 lat i było coraz lepiej - mówi Schmid w portalu chiemgau24.de. 24-letni skoczek zapewnia, że poradził sobie z problemami dzięki pomocy psychologa. - Sam narzuciłem sobie zbyt dużą presję, ale zacząłem szukać pomocy na zewnątrz. Musiałem zdać sobie sprawę, że naprawdę lubię ten sport i to nie jest tylko praca, która wiąże się z presją. To mi pomogło. Teraz czuję się lepiej przygotowany mentalnie i rozumiem, jak radzić sobie z niepowodzeniami, nie tylko w sporcie, ale na co dzień w życiu - zapewnia Schmid.