- Po tylu latach stwierdziłam, że jestem gotowa przedstawić wam to, co czuję. Może dla niektórych będzie to szok i nie wiem, czemu to piszę ale uważam, że to może pomóc mi zamknąć jakiś rozdział. Od paru lat choruję na bulimię i depresję, nie chce siebie usprawiedliwiać za moją wagę, bo wiem, jak to wygląda, ale chcę, żeby niektórzy wiedzieli jak jest. Jestem świadoma tego że mam za dużo kilogramów, ale czy to jest powód żeby nie robić tego co kocham? - napisała Anna Twardosz w mediach społecznościowych. - Moim priorytetem na ten sezon było to, aby się wyleczyć. Wiem, że nie będę startować w tym sezonie w zawodach, bo moje BMI się nie zgadza, co w ogóle nie pomaga. Nie jestem święta ale staram się każdego dnia więc nie pakujmy wszystkich do jednego worka. Bardzo się tego wstydziłam, dlatego mało osób o tym wiedziało - dodała. Na koniec swojego wpisu 21-latka zwróciła się do tych, którzy zmagają się z podobnymi problemami. - Poczucie wstydu, które cały czas odczuwam, nie pozwala mi w pełni cieszyć się życiem i czuć się komfortowo. Piszę to też dla osób, które również mierzą się z takimi problemami. Nie jesteśmy Sami!!! - zakończyła swój post Anna Twadrosz. Skoki narciarskie. Wstrząsające wyznanie Anny Twardosz: Choruję na bulimię i depresję Przypomnijmy, że przed sezonem Polski Związek Narciarski wykonał kontrowersyjny ruch, odmawiając finansowania zawodniczkom, których BMI przekracza 21. - Wprowadziliśmy rygorystyczne zasady odnośnie kadry narodowej, to jest bardzo brutalny sport. Waga odgrywa bardzo dużą rolę, nie ma zmiłuj się. Z BMI 24/25 nie ma szans w tej dyscyplinie. Od tego zaczyna się tabela w FIS, która ma zakres 21-18. Później jest to już takie wychudzenie, ale zawodnicy poniżej BMI 18 się zdarzają, wtedy skaczą oni na troszkę krótszych nartach - komentował tę decyzję w rozmowie z WP Sportowe Fakty Adam Małysz - obecny prezes PZN.