Skoczkowie narciarscy stanęli na starcie najważniejszej imprezy tego sezonu - mistrzostw świata w lotach narciarskich. Rywalizacja odbywa się w Tauplitz/Bad Mitterndorf. Organizatorzy już od początku mają jednak problemy. Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych odwołano w czwartek najpierw sesje treningowe, a później kwalifikacje. W piątek zawodnicy stanęli do walki o złote krążki. Konkurs na szczęście odbył się bez żadnych dłuższych przerw. Najlepiej w pierwszym dniu zmagań poradził sobie Słoweniec Timi Zajc. 23-latek wyprzedza w klasyfikacji MŚ lidera Pucharu Świata Stefana Krafta i Norwega Johanna Andre Forfanga. Nie da się ukryć, że najwięcej emocji było w pierwszej serii konkursowej. W niej niespodziewanie swój udział na mistrzowskiej imprezie zakończył Halvor Egner Granerud. Zawodnik nie został dopuszczony do swojej próby. Według doniesień mediów powodem dyskwalifikacji 27-latka była zbyt duża objętość kombinezonu w kroku. Zniszczoł żąda weryfikacji wyników. Doszło do niesprawiedliwości? "Mają to sprawdzić" Norwegowie piszą o dramacie Halvora Egnera Graneruda. Padły też słowa o Mariusie Lindviku Sytuacja ubiegłorocznego zwycięzcy Pucharu Świata mocno zmartwiła jego rodaków. W Skandynawii piszą o "sportowej katastrofie" utytułowanego zawodnika. Po konkursie sam zainteresowany zabrał głos w mediach i nie owijając w bawełnę, powiedział wprost, co teraz czuje. "Ma niezwykle trudny sezon. To jeden z jego najważniejszych celów tej zimy. Widać, że powoli wygasa" - mówił o zawodniku jego manager Clas Brede Brathen. Nie tylko Granerud jest rozczarowany pierwszym dniem zmagań w Austrii. Marius Lindvik, który w tym roku broni mistrzowskiego tytułu na lotach, zdradził po konkursie, że nie jest zadowolony ze swojej formy. Zawodnik na ten moment zajmuje dopiero 17. miejsce i mało prawdopodobne jest, że sięgnie po kolejne złoto.