W sezonie 2017/18 Kamil Stoch był zawodnikiem skaczącym całkowicie poza zasięgiem swoich rywali. Polak wygrał wtedy nie tylko Puchar Świata, ale również Turniej Czterech Skoczni, Willingen Five, Planica 7 oraz Raw Air. Tylko w lotach narciarskich musiał uznać wyższość Andreasa Stjernena. To była prawdziwa dominacja. Jednym z najlepszych, a może nawet i najwspanialszym momentem tamtego sezonu w wykonaniu Kamila Stocha było pobicie rekordu skoczni w norweskim Trondheim. Tamtego dnia podmuchy pod narty były bardzo mocne - do tego stopnia, że Kamil Stoch oddawał swój skok z... pierwszej belki startowej. Stoch przeskoczył skocznię w Trondheim. Zdeklasował rywali z pierwszej belki Polak musiał skoczyć ok. 144 metrów, aby pokonać Roberta Johannsona. Norweg zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i pokonanie go było wtedy nie lada wyzwaniem - tym bardziej z pierwszej belki startowej. Kamil Stoch w końcu otrzymał zielone światło, Stefan Horngacher dał sygnał do startu, a reszta... jest już historią. Kamil Stoch oddał skok, który otarł się o perfekcję. Osiągnął odległość 146 metrów - wynik ten do dziś jest oficjalnym zimowym rekordem skoczni w Trondheim. Sędziowie ocenili jego występ od 19 do 19.5 punktu. Tamtego dnia nikt nie był w stanie rywalizować z polskim mistrzem. Dziś możemy jedynie z wielkim sentymentem i wdzięcznością wspominać to, co wówczas wyprawiał następca wielkiego Adama Małysza. Dziś forma Kamila Stocha nie jest już tak znakomita. Polak zanotował właśnie najgorszą serię od 15 lat, jeśli chodzi o brak awansu do serii finałowej w konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nic nie zmieni jednak przeszłości i tego, że zębianin jest jednym z najlepszych zawodników w historii tej dyscypliny. W środę 13 marca dowiemy się, czy rekord Kamila Stocha z 2018 roku zostanie pobity. Trening przed konkursem indywidualnym zaplanowany jest na godzinę 14:00. O 16:00 zaś ma rozpocząć się pierwsza seria. Relacją na żywo z tych zawodów będzie można śledzić w serwisie Interia.