Jeszcze rano wydawało się, że przeprowadzenie choćby jednej serii konkursowej w mistrzostwach świata w lotach narciarskich nie będzie możliwe. Wiało potwornie. I nie były to porywy wiatru, co jakiś czas, ale to był permanentny wiatr, którego siła była naprawdę olbrzymia. Taka, że przewracało nawet barierki aluminiowe. Prognoza pogody mówiła o tym, że od godziny 16.00 wiatr ma cichnąć. Jury miało do wyboru albo przesuwanie rozpoczęcia zawodów, albo przedwczesne zakończenie rywalizacji. Wygrała ta pierwsza opcja. Zmiana w składzie Polaków. Kamil Stoch wraca do drużyny Stefan Kraft największym wygranym nerwowego dnia Stracił na tym Słoweniec Timi Zajc, który w przypadku odwołania rywalizacji, byłby mistrzem świata w lotach. Serię przeprowadzono, a mistrz świata z dużej skoczni spadł na trzecie miejsce. Norweg Johann Ander Forfang spadł z trzeciej na czwartą lokatę. Zyskał choćby Niemiec Andreas Wellinger, który z czwartej pozycji wskoczył na drugi stopień podium. A największym wygranym był Austriak Stefan Kraft, który został mistrzem świata w lotach. Nie ukrywał on, że przed swoim skokiem był bardzo nerwowy. Tę zwiększało wielogodzinne oczekiwanie na oddanie skoku. O nerwach mówił też Wellinger, który po pierwszym dniu rywalizacji do pozycji medalowej tracił zaledwie 0,5 pkt. Wszyscy zawodnicy zgodnie podkreślali, że najbardziej jednak byłoby żal kibiców, którzy już na kilka godzin przed rozpoczęciem rywalizacji marzli, stojąc pod skocznią w lodowatym wietrze. W sumie pojawiło się ich 18,5 tysiąca. Pięć godzin czekania na skok - Ani dla nas, ani dla kibiców nie jest to przyjemne, kiedy stoimy pod skocznią godzinami, a zawody są ciągle przesuwane. Dla nas to podwójnie trudne, bo cały czas się rozgrzewany. Musimy być w gotowości. To męczy. Ostatnią godzinę przed rozpoczęciem tej jednej serii przesiedzieliśmy z Pawłem Wąskiem u góry skoczni, bo nie było czasu na to, by zjechać na dół. Taki już jest ten sport - powiedział Dawid Kubacki, który podkreślił, że warunki do skakania w tej jedynej sobotniej serii były bezpieczne. Jego zdanie podzielił Paweł Wąsek: - Nigdy nie jest fajne, kiedy tak długo czeka się na konkurs. To jest jednak specyfika naszego sportu. Nie jestem od oceniania warunków, ale pod koniec serii było w miarę równo - w swoim stylu ocenił sobotnie zawody Piotr Żyła. Wielki żal był za to u Aleksandra Zniszczoła, który po pierwszym dniu rywalizacji zajmował dziewiąte miejsce. W sobotniej serii konkursowej trafił jednak na jedne z najgorszych warunków i spadł na 12. lokatę. - Warunki mogły być bardziej fair. Był czas, żeby to pociągnąć. Można było wyczekać momenty, kiedy wiało mocniej. Z mojej perspektywy najlepiej byłoby, gdyby ta seria w ogóle się nie odbyła - zakończył. Polacy w mistrzostwach świata w lotach pokazali się z niezłej strony. Szóste miejsce zajął Żyła. Zniszczoł był 12. Miejsca w trzeciej "10" zajęli Kubacki i Wąsek. W niedzielnym konkursie jest nadzieja na udany występ Biało-Czerwonych, którzy przecież w przeszłości sięgali po brązowe medale tej imprezy. Mistrzem świata w lotach został po raz pierwszy w karierze Austriak Kraft. Drugi był Niemiec Wellinger, s trzeci Słoweniec Zajc. Z Tauplitz/Bad Mitterndorf - Tomasz Kalemba, Interia Sport