Interia: Od ostatniego konkursu w Planicy minęło blisko osiem miesięcy. Stęsknił się pan za skokami? Wojciech Fortuna (mistrz olimpijski w skokach narciarskich z 1972 r.): - Nawet nie bardzo miałem czas, bo bez przerwy żyję tym sportem, oglądałem prawie wszystkie letnie konkursy, ale zimowe zawody to coś zupełnie innego. Letnią Grand Prix wygrał Jernej Damian. - To bez znaczenia, bo część skoczków, albo całkiem odpuściła cykl, albo startowała tylko w niektórych konkursach. Prędzej zwróciłbym uwagę na tego Norwega, który zajął drugie miejsce. To Phillip Sjoen, 19-latek, mistrz świata juniorów w drużynie z 2012 roku. - Na pewno po trzecim konkursie już będę dobrze znał jego imię i nazwisko (śmiech). Każdy sezon przynosi niespodzianki. Rok temu zaskoczył wszystkich Thomas Diethart, teraz kimś takim właśnie może być ten młody Norweg. A co z naszymi? - Spodziewam się dobrych wyników, choć nie napalam się na wielkie sukcesy już w Klingenthal. To duża skocznia i dość trudna, a zawodnicy jeszcze nie są zbyt dobrze oswojeni ze śniegiem. Piotr Żyła powiedział, że to jego ulubiony obiekt. - Piotrek jest nieprzewidywalny, ale ma za sobą udane lato i liczę na niego. Wierzę w to, że zostanie silnym numerem dwa w naszej kadrze po Kamilu Stochu. Stoch dalej będzie tak czarował jak w minionym sezonie? - To szalenie ambitny chłopak, nie sądzę, aby odpuścił, bo przecież w tym roku są mistrzostwa świata, a Kamil zawsze chce udowadniać, że jest najlepszy. Znając Stocha pewnie początek sezonu w jego wykonaniu nie będzie najlepszy - tak było przez ostatnie trzy sezony, kiedy Kamil odpalał dopiero na przełomie stycznia i lutego. Wynika to z tego, że on potrzebuje jak największej liczby skoków oddanych na śniegu. Ale to dobrze, bo wtedy odbywają się najważniejsze konkursy. No, ale jest mistrzem olimpijskim, a pan sam wie najlepiej, że taki sukces nie zawsze działa motywująco. - Zawsze po wygraniu igrzysk przychodzi rozprężenie. Dowodem na to jest chociażby Zbigniew Bródka, który na swoim dystansie w pierwszym Pucharze Świata wypadł słabo, ale ja jestem spokojny o Kamila. Rozmawiał: Krzysztof Oliwa