W weekend 11-12 lutego skoczkowie znów będą rywalizować w ramach Pucharu Świata. Tym razem areną sportowych zmagań będzie skocznia w Lake Placid. Ciekawostką jest, że będzie to powrót na obiekt MacKenzie Intervale po ponad... 30 latach. Poprzednie konkursy PŚ odbyły się tam w grudniu 1990 roku. Wówczas na K-114 wygrał Niemiec Andre Kiesewetter, a dzień wcześniej na K-86 triumfował Austriak Andreas Felder. Polacy do startów przystąpią w składzie: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Jan Habdas i Tomasz Pilch. Zabraknie Kamila Stocha, który po nieudanych próbach z Willingen i na Kulm - decyzją sztabu szkoleniowego z Thomasem Thurnbichlerem na czele - zostaje w Polsce, by trenować pod okiem Zbigniewa Klimowskiego. Poza tym spędzi też więcej czasu z bliskimi. "Najbliższe dni spędzi z żoną i rodziną, aby odzyskać świeżość mentalną i fizyczną oraz głód skoków" - powiedział trener polskiej kadry w oficjalnych kanałach PZN. Zawodnicy już dotarli na miejsce. Jako jedni z pierwszych zameldowali się reprezentanci Niemiec, którzy przylecieli do USA już w poniedziałek. Wstępnymi przemyśleniami podzielił się Karl Geiger. Stoeckl zapytany o polskich skoczków. Wymowny komentarz na temat Stocha Skoczkowie przygotowują się do konkursu Pucharu Świata w Lake Placid. Są jednak pewne obawy Reprezentant Niemiec, w swoim felietonie dla Sport.de, odniósł się do temperatur, jakie niedawno odnotowano w Lake Placid. Mogą one przerazić - termometry wskazały bowiem... minus 32 stopnie Celsjusza! "Jestem ciekaw warunków na miejscu, faktycznie w zeszłym tygodniu zmierzono tam minus 32 stopnie. Jako drużyna niemiecka celowo przyjechaliśmy trochę wcześniej, aby wykorzystać te dni na treningi na tamtejszych skoczniach. Mam nadzieję na kontynuację mojego trendu wzrostowego w zawodach Pucharu Świata" - napisał Karl Geiger. Powodów do obaw, przynajmniej jeśli idzie o temperatury, raczej nie ma. Obecnie w Lake Placid w dzień nie spadają one poniżej zera. Inaczej ma być tylko w sobotę 11 lutego. Prognozuje się minus 4 stopnie w dzień i minus 12 w nocy. Ważniejszym czynnikiem zdaje się być wiatr. Według synoptyków będzie wiał ze średnią prędkością 7 km/h w porywach do 22 km/h. Porywy wiatru dały się we znaki ostatnio, podczas PŚ w Willingen. W konkursie mikstów doszło do niebezpiecznej sytuacji. Timi Zajc oddał daleki skoki na 161,5 metra, ale miał spore trudności z wylądowaniem. Dlaczego puszczono go w ryzykownych warunkach? "Widziałem skok Timiego także w telewizji. Dało się zauważyć, że był bliski lądowania, kiedy silny podmuch wywindował go nad zeskok. Czegoś takiego nie da się przewidzieć" - starał się wytłumaczyć Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, w rozmowie ze Skijumping.pl. Ale duża część skoczków oceniła sytuację raczej negatywnie. "Coś takiego nie powinno się zdarzyć, trzeba powiedzieć, że to bardzo niebezpieczne. Coś takiego może się naprawdę źle skończyć" - podsumowywał Geiger. Zaskakująca decyzja ws. Simona Ammanna! Jest komunikat związku