Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, wściekł się, kiedy przed szereg wyszedł Rafał Kot, członek zarządu PZN. Ten w rozmowie z Dariuszem Ostafińskim w Polsat Sport powiedział o tym, że pracę stracili trenerzy kadry B - David Jiroutek i Radek Żidek. Oczywiście taka decyzja zapadła na zarządzie, ale Małysz chciał osobiście poinformować o tym obu szkoleniowców, a spotkanie z nimi były zaplanowane kilka dni po wspomnianej rozmowie z Polsat Sport. Ściągnął go Thomas Thurnbichler, teraz kończy pracę w polskich skokach Będą niespodzianki w kadrze polskich skoczków? Nie dziwi zatem fakt, że teraz bardzo trudno od kogokolwiek uzyskać informacje na temat postępujących prac przy układaniu sztabów szkoleniowych. A może to jest cisza, bo działacze PZN planują niespodzianki? W środę, 10 kwietnia, gruchnęły dwie wiadomości. PZN w mediach społecznościowych poinformował o rozstaniu się z Jiroutkiem i Żidkiem, co wcześniej już potwierdziła oficjalnie Interia Sport w związku. To nie było zatem duże zaskoczenie, choć zmiana naprawdę ogromna. Wielką niespodzianką była za to rezygnacja z pracy w kadrze Niemiec trenera Michala Doleżala. Czech odszedł na własną prośbę, a w tej drużynie był przecież asystentem Stefana Horngachera. Czy to ma związek z budowaniem sztabu w polskiej kadrze? Na pierwszy rzut oka - nie bardzo. Tym bardziej że Doleżal w rozmowie z Interia Sport w styczniu tego roku mówił o tym, że w najbliższym czasie nie wyobraża sobie powrotu do pracy w Polsce. Od tego wywiadu minęły jednak trzy miesiące. Zapytaliśmy Czecha, skąd taka decyzja i jaka będzie jego przyszłość? Ten jednak nabrał wody w usta i wydusił jedynie z uśmiechem "czas pokaże". Pod koniec sezonu Małysz w rozmowie z Interia Sport mówił o możliwym powrocie do struktur PZN Macieja Maciusiaka i Grzegorza Sobczyka. O tych trenerów dopytywał się Thomas Thurnbichler. Bardzo prawdopodobne, że Maciusiak znowu zajmie się szkoleniem i to niekoniecznie w kadrze B, bo Thurnbichler szukał bowiem asystenta. Choć ich koncepcje pracy różniły się i z tego powodu Maciusiak zrezygnował z prowadzenia kadry B, to jednak obaj panowie przemyśleli chyba wszystkie sprawy, wyciągnęli wnioski i zanosi się na ich współpracę, choć jeszcze nie do końca wiemy, w jakim układzie. Sobczyk, który potwierdzał nam, że Thurnbichler dopytywał się o jego przyszłość, teraz zapytany o to, czy przedłużył kontrakt w Bułgarii, czy jednak prowadzi rozmowy z PZN, teraz nabrał - podobni jak Doleżal - wody w usta i odparł: - Wszystko wyjaśni się 22 kwietnia. Można zatem przypuszczać, że i on wróci do struktur PZN, bo tego dnia powinno być wszystko jasne, jeśli chodzi o sztaby w skokach. Michal Doleżal wróci do pracy w Polsce? Wielkie zaskoczenie Próbowaliśmy dopytywać kilka osób ze związku o to, czy możliwy jest powrót do pracy w kadrze Doleżala. Nikt nam tego nie potwierdził, a nawet wszyscy wydawali się być mocno zaskoczeni takim pomysłem. - Nawet nie było takiego tematu - usłyszeliśmy od jednego z działaczy. Na pewno Czech musiał mieć ważny powód, skoro zrezygnował z pracy w Niemczech. Jego powrót do Polski wcale jednak nie musi być tak nierealny. Wszak dwa lata temu cała starszyzna stanęła murem za "Dodem", kiedy PZN w niezbyt przystępny sposób rezygnował z jego usług w roli szkoleniowca kadry A. Teraz ta sama starszyzna potrzebuje pomocy. Niby dogadali się z Thurnbichlerem, ale jednak po tym sezonie nie ma już takiego zaufania między nimi a szkoleniowcem, co dało się wyczuć między wierszami w rozmowach po sezonie z naszymi najlepszymi skoczkami. Czy zatem Doleżal mógłby zostać ich szkoleniowcem? Byłoby to na pewno przyznanie się do błędu przez PZN. Z drugiej strony to niezły trener, a do tego jeszcze lepszy specjalista od sprzętu. Podobnie zresztą jak Sobczyk. Małysz w rozmowie z Interia Sport nie chciał mówić, z kim PZN prowadzi rozmowy, ale przyznał, że dobiegają one końca. To było jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Doleżala. Zapytany o to, czy nasza starszyzna zdecyduje się na to, by mieć swojego trenera, odparł: - Wątpię. Będą raczej trenować przy kadrze, ale bardziej indywidualnie i częściej w kraju. Na razie to gdybanie, a wszystko wyjaśni się za około dwa tygodnie.