Skocznia w Planicy, kultowa dla całego świata skoków narciarskich, to obiekt, na którym wielokrotnie bito rekordy świata w długości skoku, a najlepsi lotnicy osiągali tam ponad 250 metrów. Już od kilku sezonów to właśnie tam kończą się zmagania Pucharu Świata, a cały weekend w Słowenii to wielkie święto, nie tylko dla samych zawodników, ale i dla kibiców, którzy pod Letalnicą mogą spotkać swoich ulubieńców. Niestety, właśnie po części z powodu rozgrywania zawodów kalendarzową wiosną, organizatorzy konkursów mieli kłopoty z naturalnymi torami, które przy słonecznej pogodzie niemal rozpływały się w trakcie zawodów. Bardzo charakterystycznym obrazkiem dla Planicy były właśnie olbrzymie białe płachty, które miały chronić tory przez promieniami słońca. Ale z tym już koniec. Wielkie zmiany na kultowej skoczni Jak poinformował serwis skijumping.pl, organizatorzy dokonali renowacji obiektu i zainstalowano sztuczne tory, które nie będą ulegały roztopieniu nawet przysłonecznej pogodzie. Będą one ulegały chłodzeniu, zostały także wyposażone w system odwadniający, na wypadek opadów deszczu. W ten sposób może uda się uniknąć widoku, jaki oglądaliśmy np. w 2022 roku, kiedy to kilku skoczków zostało przyhamowanych na rozbiegu i musiało ratować się przed upadkiem. Organizatorzy przekazali, że prace są już na ukończeniu. W tym sezonie konkursy w Planicy zaplanowano na weekend 22-24 marca. Jednak nie będzie już obaw, że słońce lub deszcz uniemożliwią rozegranie zawodów, albo wpłyną na przebieg konkursu. "Te ulepszenia świadczą o naszym zaangażowaniu w zapewnienie torów lodowych wysokiej jakości dla naszej skoczni, które są w stanie sprostać różnym wyzwaniom i zapewnić sportowcom optymalne warunki" - dodał Gros cytowany przez skijumping.pl. Setki tysięcy euro na modernizację Modernizacja obiektu, konieczna, aby zapewnić zawodnikom bezpieczeństwo, kosztowała 350 tysięcy euro. Renowacja rozbiegu i wyposażenie go w odpowiednie systemy chłodzące i nawadniające, to prace, które umożliwią sprawne przeprowadzenie zawodów i uniknięcie wpadek. A przecież już w tym sezonie byliśmy świadkami kuriozalnych obrazków spowodowanych rozpływaniem się naturalnych torów podczas zmagań kobiet w Willingen. Doszło do tego, że w przerwie między pierwszą a drugą serią zarządzono prace na skoczni i w ruch poszły piły motorowe, które nacinały naturalne tory. I właśnie czegoś takiego w Planicy chcieliby uniknąć. Bo nie jest to dobra reklama ani dla obiektu, ani dla samych skoków narciarskich.