Początek konkursu nie przyniósł - jak to zazwyczaj bywa - dalekich lotów. Reprezentanci USA czy Rumunii nie przekroczyli choćby 112. metra. Pierwszym przykuwającym uwagę skokiem dla wielu mógł być ten w wykonaniu Simona Ammanna. Szwajcar startujący z numerem "18" był w centrum uwagi z powodu jego uczestnictwa w 500. konkursie indywidualnym Pucharu Świata w karierze. Po próbie wylądowanej na 109. metrze, która nie dawała większych nadziei na awans do rundy finałowej, stanął do zdjęcia z dyrektorem PŚ Sandro Pertile. Przygotowano specjalny baner na tę całą okoliczność. Tuż po czterokrotnym mistrzu olimpijskim na belce pojawił się Paweł Wąsek, który rozczarował kibiców. Leciał nisko nad zeskokiem i osiągnął zaledwie 86 metrów, zajmując ostatnią lokatę. Wydaje się, że decyzja Thomasa Thurnbichlera o zabraniu go do Lake Placid i Sapporo zamiast spokojnego treningu przed lotami w Oberstdorfie może się nie obronić. Następnym Polakiem na liście był Kamil Stoch, który nie skoczył źle, ale także nie zachwycił. Wiele miał już takich prób w tym sezonie - tym razem zanotował 117,5 m. PŚ w Lake Placid: Piotr Żyła był trzeci na półmetku niedzielnego konkursu Zachwycił za to Piotr Żyła, który po locie na 125. metr objął prowadzenie aż o 8,5 punktu nad Danielem Huberem. Do poziomu mistrza świata sprzed roku z Planicy nie dostosował się Dawid Kubacki, który osiągnąwszy 114,5 metra zajmował po swojej próbie trzecią od końca pozycję dającą awans. Niebawem na rozbiegu pojawił się obecny lider polskiej kadry Aleksander Zniszczoł (124,5 m). Wskoczył na drugie miejsce, o 7,1 pkt za Żyłą (miał od niego o 5,2 pkt "gorszą" rekompensatę za wiatr). Żyłę z pozycji lidera zepchnął dopiero sobotni zwycięzca Lovro Kos (nr 43). Po chwili całkowicie zawiedli dwaj Niemcy - Karl Geiger i Pius Paschke wylądowali tak blisko, że zakończyli zawody już na pierwszej serii. Pierwszy z nich, obchodzący w niedzielę 31. urodziny, nie sprawił sobie prezentu. W ostatnich czterech konkursach aż trzykrotnie kończył je już na półmetku. Ostatecznie po pierwszej serii prowadził Stefan Kraft (130,5 m) o 3,1 pkt przed Kosem i 7,8 pkt przed Żyłą. Zniszczoł był 9. (strata 14,9 pkt), Stoch 22., Kubacki 26, a Wąsek 50. PŚ w Lake Placid: Żyła nie obronił wirtualnego podium w drugiej serii Kubacki i Stoch siłą rzeczy w drugiej serii oddawali swoje skoki w jej wczesnej fazie. Po raz kolejny nie błysnęli (obaj po 116,5 m), przez co osunęli się w końcowej klasyfikacji. Zniszczoł poleciał na 123. metr - przegrał z Andreasem Wellingerem, ale obronił swoją pozycję, bo wyprzedził Michaela Hayboecka. Uzyskał identyczną łączną notę jak Kristoffer Eriksen Sundal. Oczy wszystkich polskich kibiców zwróciły się ku Żyle. Obniżono mu belkę z 26. na 25., bo zaledwie metr od rekordu skoczył Philipp Raimund. 37-latek z Cieszyna pofrunął na 123. metr i przegrał z Niemcem o 8,5 pkt. Po chwili do podopiecznego Stefana Horngachera doskoczył Kos. Ex aequo zajęli drugie miejsce, bo Kraft nie sprawił niespodzianki i wygrał konkurs z 3,2 punktu przewagi. Żyła musiał zadowolić się czwartą lokatą. Zniszczoł zakończył zawody jako 9. (czwarte z rzędu miejsce w czołowej dziesiątce), Stoch 24., a Kubacki 29.