Mistrz świata na dużej skoczni z Falun (2015) i drużynowy w lotach narciarskich z Kulm (2016) 15 lutego 2015 roku ustanowił rekord długości skoku na skoczni w Vikersund rezultatem 251,5 metra. Wynik ten został poprawiony dopiero dwa lata później na tym samym obiekcie przez Stefana Krafta na 253,5 m. W marcu podczas MŚ w lotach nie znalazł się w reprezentacji Norwegii, lecz otrzymał inną rolę. - Na skoczni, na której tak niedawno byłem najlepszy, zostałem zredukowany do funkcji przedskoczka i było to bardzo trudne psychicznie przeżycie, tak jakby była to kolejna operacja - powiedział 30-letni Norweg. - Upadek w Wiśle miał dla mnie poważne konsekwencje i zmienił znacząco moją karierę. Nawet po czterech operacjach przez cały ubiegły sezon odczuwałem dalej bóle kolana i nie tylko fizycznie. Ono mnie boli też psychicznie, tak jakby mózg zapamiętał uraz - dodał. Czytaj także: Adam Małysz bezwzględny dla "zmory Polaków" Ubiegły sezon był dla Norwega słaby - zajmował w PŚ dalekie miejsca, także później, kiedy został przesunięty do startów w Pucharze Kontynentalnym. Teraz zapowiedział, że przez całe lato będzie intensywnie trenował przede wszystkim nad techniką, a jeżeli nie zostanie powołany do kadry A, jest gotowy do treningów indywidualnych. - Jeżeli w listopadzie nie otrzymam miejsca w reprezentacji i nie będę uczestniczył w PŚ, to zakończę karierę. Dalszy wysiłek nie ma sensu, a ja nie mam już siły - powiedział dziennikowi "Dagbladet".