Kamil Stoch powrócił do skakania po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej chorobą. Zwykły katar przerodził w bakteryjne zapalenie zatok. Z tego powodu nie wystąpił w zawodach Letniego Grand Prix w Hinzenbch i Klingenthal. Do treningów na skoczni powrócił całkiem niedawno, a teraz sięgnął po brązowy medal mistrzostw Polski wyraźnie, bo 16,8 pkt., ustępując złotemu medaliście Dawidowi Kubackiemu. Przed Stochem był jeszcze Piotr Żyła, który wygrał z nim o 6,9 pkt. Niezwykły skok Kubackiego, niewiarygodna "petarda". A potem takie wieści dla fanów Skoki narciarskie. Kamil Stoch: to były najlepsze skoki tego lata Skoczek KS Evenement Zakopane po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce, ale przypuścił skuteczny atak na podium. To wywalczył dzięki temu, że był lepszy od Macieja Kota o zaledwie 0,1 pkt. - Fajnie jest znowu pojawić się na skoczni. Dla mnie to lato było trudne. Zmagałem się z problemami technicznymi, a do tego przyplątała się choroba, która trwała dwa tygodnie. Powrót po niej też nie był łatwy. Pierwsze treningi bardzo mnie męczyły. Stopniowo musiałem zatem zwiększać obciążenia. Zresztą wciąż jeszcze nie czuję się w pełni sił. Idzie jednak ku dobremu - powiedział Stoch. Nasz zawodnik mówił, że ostatnie skoki przed chorobą nie były najlepsze w jego wykonaniu. Teraz jednak wygląda na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę. - Tego lata poświęciłem wiele energii na poprawianie różnych elementów. Wykonałem wielką pracą, a nie było widać efektów. Po tej wymuszonej przerwie wszystko w głowie się jednak poukładało. Nabrałem dystansu do tego co robię. Przyszła też świeżość i energia. I to się przełożyło na automatyzm - dodał. Kamil Stoch już nie katuje się pozycją najazdową. "Mogę jeździć kiepsko, ale ważne, bym latał daleko" Stoch przyznał, że w drugim roku pracy z Thomasem Thurnbichlerem niewiele zmieniły się jego metody treningowe. Zaznaczył jednak, że razem wyciągnęli wnioski po słabym poprzednim sezonie. - Skupiamy się teraz na mniejszej ilości elementów. W ubiegłym roku było tego sporo, bo trener miał swoje ambicje i ja też je miałem. Dlatego pracowaliśmy nad wieloma elementami. Teraz staraliśmy się to wszystko ujednolicić i uprościć, a także nie próbowaliśmy na siłę wszystkiego. Uznaliśmy, że skoro moja pozycja najazdowa nie działa, jak powinna, to trudno. Nie muszę jeździć najszybciej, a nawet mogę jeździć kiepsko, ale ważne, bym latał daleko - opowiadał. Za miesiąc w Ruce zainaugurowany zostanie nowy sezon Pucharu Świata (24-26 listopada). Stoch liczy na to, że ta zima będzie dla niego udana. - Mam nadzieję, że ten sezon będzie dla mnie stabilny i na bardzo dobrym poziomie. Od początku do końca będę chciał go utrzymywać. Już nie mogę doczekać tej zimy. Chciałbym już pohamować bokiem i pojeździć na kantach, cytując pana Włodka Szaranowicza. Cieszę się, że inauguracja sezonu wraca do Ruki. Lubię tamten klimat. Tam zawsze czuć mróz. Zwłaszcza na policzkach - zakończył. Ze Szczyrku - Tomasz Kalemba, Interia Sport Nietypowe zajęcie niemieckiego skoczka przed sezonem "Obserwowałem krowy"