Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł przegrali w sobotę z warunkami panującymi na skoczni w Oslo. Nie oni jedyni. Awansu do drugiej serii nie udało się uzyskać także wielu czołowym skoczkom, na czele z Ryoyu Kobayashim. Na organizatorów po konkursie wylała się fala krytyki. Już przerwana seria próbna zapowiadała, że warunki pogodowe mogą uniemożliwić równą rywalizację. W konkursie z Polaków najlepiej wypadł Piotr Żyła. "Wewiór" dzięki udanej serii finałowej zanotował awans aż na 12. pozycję. Wysokiego miejsca tym razem nie utrzymał Kamil Stoch. Próba na odległość 121,5 metra sprawiła, że skończył w drugiej dziesiątce, na 16. miejscu. Triumfował, a jakże, Stefan Kraft. Było to dla niego już 11 zwycięstwo w obecnym sezonie. Kibice liczyli, że w niedzielnym konkursie polscy skoczkowie postarają się zmazać plamę po kiepskim występie w sobotę. O godzinie 13:00 rozpoczęły się kwalifikacje do drugiego konkursu w Oslo, a jako pierwszy na belce startowej pojawił się Dawid Kubacki. Koszmar Zniszczoła trwa. Oslo jest dla niego przekleństwem Świetne skoki Kubackiego i Zniszczoła. Przyzwoity Maciej Kot 33-latek spisał się bardzo dobrze. Skok na 130. metr od razu zapewnił mu kwalifikację i pozwolił zapomnieć o nieudanej sobocie. Jeszcze dalej lądował Aleksander Zniszczoł. Najmłodszy zawodnik z kadry w Oslo uzyskał 132,5 metra i mógł czuć wielką satysfakcję ze swojego skoku. Dużo bliżej od Kubackiego i Zniszczoła skoczył Maciej Kot. Próba na odległość 122,5 metra pozwoliła 32-latkowi na kwalifikację do konkursu, co nie zawsze było w tym sezonie zasadą. Kompletnie w niedzielę nie poradził sobie Noriaki Kasai, który spadł niemal zaraz po wyjściu z buli. Weteranowi z Japonii zmierzono ledwie 75 metrów. Ogromny pech Noriakiego Kasaiego. Groźny upadek Sundala Piotr Żyła oddał bezpieczny, choć nieco króki skok na odległość 127 metrów. Jako że w kwalifikacjach udział brało tylko 52 zawodników, Polacy nie mieli najmniejszych problemów z uzyskaniem awansu do konkursu. To nie udało się Noriakiemu Kasaiemu i zdyskwalifikowanemu Remo Imhofowi. Komentatorzy zdrżeli, gdy skoku nie ustał i zaliczył groźny upadek Kristoffer Sundal. Wyglądało na to, że Norweg doznał urazu, a jego udział w konkursie stanął pod znakiem zapytania. Nikogo na pewno nie zdziwił fakt, że najlepszy okazał się Stefan Kraft. Nienaganny lot, solidna odległość i piękne technicznie lądowanie. Wyprzedził Ryoyu Kobayashiego i Manuela Fettnera.