Za nami pierwszy w sezonie konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich kobiet. W sobotniej rywalizacji na skoczni HS98, należącej do kompleksu Lysgaardsbakken w Lillehammer, najlepsza okazała się reprezentantka Japonii Yuki Ito. 29-latka oddała dwa równe skoki na odległość 90,5 oraz 94 m i zapewniła sobie prawie dwupunktową przewagę nad Francuzką Josephine Pagnier. Ostatnie miejsce na podium zajęła Kanadyjka Alexandria Loutitt. W rywalizacji na małym obiekcie udział wzięła jedna reprezentantka naszego kraju - Anna Twardosz. Pozostałym podopiecznym Haralda Rodlauera, a więc debiutantkom Poli Bełtowskiej i Natalii Słowik, nie udało się przebrnąć przez piątkowe kwalifikacje. Zimowa mistrzyni Polski z 2018 roku choć z początku na skoczni w Lillehammer oddawała całkiem dobre skoki, ostatecznie jednak w sobotnim konkursie zaliczyła wpadkę, osiągając odległość zaledwie 72,5 metra. To dało Polce, niestety, 39. miejsce. "Wyprzedziła" ona jedynie zdyskwalifikowaną Natalie Eilers. Tajner nie ma złudzeń co do polskich skoczków. Niepokojąca diagnoza. "Na cuda nie ma co liczyć" Anna Twardosz bez punktów w sobotnim konkursie w Lillehammer. Zawinił stres Po konkursie na skoczni małej Anna Twardosz wyjawiła dziennikarzowi Eurosportu, co jej zdaniem poszło nie tak. Jak się okazuje, ogromną rolę w tym przypadku odegrał stres, z którym młoda zawodniczka nie mogła sobie poradzić. 22-letnia reprezentantka Polski oceniła też dotychczasową współpracę z Haraldem Rodlauerem. "Atmosfera jest naprawdę super, nie czujemy takiej wielkiej presji od sztabu, tylko właśnie robimy swoje i to, co na treningach skakałyśmy, ale widać, że każdą dziewczynę tutaj z nas zjadł stres i skoki nie były takie jak na treningach" - przyznała. Panie szansę na walkę o pucharowe punkty będą miały jeszcze w niedzielę. Tego dnia rywalizacja rozgrywać się będzie na obiekcie dużym. Kwalifikację do konkursu kobiet zaplanowano na godzinę 11.30. Żyła wypalił po kwalifikacjach. Z trudem powstrzymał się od przekleństwa