Nie wszystko w sezonie 2023/24 szło po myśli reprezentantów Norwegii. Z kryzysem formy zmagał się utytułowany skoczek Halvor Egner Granerud, który kilka razy odpuszczał zmagania w Pucharze Świata. Jednakże to nie o 27-latku było głośno w tamtejszych mediach. W lutym gruchnęła wiadomość o problemach cenionego trenera Alexandra Stoeckla. Po latach pracy w Skandynawii zawodnicy zaczęli narzekać na Austriaka. Sytuacja była na tyle poważna, że szkoleniowiec nie chcąc pogarszać i tak już napiętej atmosfery w zespole, zrezygnował z wyjazdów z ekipą na konkursy. Rywale Polaków wzięli sprawy w swoje ręce i nie chcąc czekać do zakończenia sezonu, wysłali list do tamtejszej federacji, prosząc o pilne zmiany w sztabie. "Potwierdzam, że po mistrzostwach świata w lotach wysłaliśmy list do komisji skoków. Nie chodzi o same wyniki. Chcemy po prostu pilnych zmian, by do wiosny skompletować nowy sztab trenerski kadry" - mówił Johann Andre Forfang, który pełni rolę przedstawiciela drużyny. Podczas gdy Norwegowie rywalizowali w PŚ, Austriak wyznał mediom, że sytuacja, w której się znalazł, wpłynęła negatywnie na jego zdrowie. Zdradził, że dni wolne od pracy poświęci bliskim. "W tej chwili muszę zająć się sobą i moją rodziną. Wyzwanie na dziś polega na tym, że musimy wrócić tam, gdzie byliśmy, abyśmy rozmawiali ze sobą, a nie o sobie nawzajem. W ostatnich tygodniach było to wyzwanie. Mam wsparcie ze strony zespołu trenerskiego i personelu, ale poza tym czuję się bardzo samotny" - oznajmił Stoeckl w programie Dagsnytt 18. Plotkowano o znanym trenerze. Padły zaskakujące słowa Nie tylko Norwegowie mierzyli się z minionym sezonie z problemami. Kryzys dopadł także "Biało-Czerwonych". Zastanawiano się, czy Thomas Thurnbichler podoła wyzwaniu i wyciągnie z dołka liderów zespołu. Przed finałowymi konkursami w Planicy pojawiły się głosy, że kadrę może objąć Aleksander Stoeckl, któremu raczej już nie wieszczono bogatej kariery w Skandynawii. Nic jednak nie wskazuje na to, że Austriak przeprowadzi się do naszej ojczyzny i również nie ma on co liczyć na poprawę sytuacji w sztabie rywali Polaków. Jego obowiązki w Norwegii przejął minionej zimy Magnus Brevig, który po zakończeniu sezonu przerwał milczenie na temat tego, co działo się w kadrze. "Oczywiście, praca z zespołem była świetną zabawą. Nie ma co do tego wątpliwości, ale druga połowa sezonu była ciężka" - wyznał w wywiadzie dla NRK. I choć był ogromnym wsparciem dla zawodników, wciąż oficjalnie nie został mianowany głównym szkoleniowcem. W Norwegii wciąż panuje spore zamieszanie. To im spędza sen z powiek Jak doniosły media, Staale Villumstad, ojciec skoczka Fredrika Villumstada przejął tymczasowo obowiązki doświadczonego menadżera Clasa Brede Braathen, który w zimie ogłosił, że jego kadencja w Norwegii dobiega końca. ''Pełnię tę funkcję na czas nieokreślony. Obecnie przyglądamy się naszemu budżetowi'' - powiedział szczerze nowy szef w rozmowie z serwisem "daglbadet.no". A jest czemu się przyglądać. Działacz już na początku pracy musiał się mierzyć z trudnościami wynikającymi z braku głównego sponsora. Jak widać, sytuacja wciąż jest jeszcze niejasna. Kolejną kwestią, która martwi Villumstada, jest sytuacja trenera. Norwegowie dążą do rozwiązania kontraktu Stoeckla, który obowiązuje do kolejnych igrzysk. Coraz więcej mówi się, że Magnus Brevig, który zastąpił Austriaka na jego stanowisku, może otrzymać oficjalną nominację na głównego trenera zespołu. "Mało się martwię, ale mam nadzieję, że skompletują sztab trenerski i posprzątają ten bałagan tak szybko, jak to możliwe. Potem muszą bardzo ciężko pracować, aby pozyskać fundusze. Jeśli nie, wówczas zawodnicy z reprezentacji, a także z niższych szczebli systemu, znajdą się w gorszej sytuacji" - zaznaczył dobitnie emerytowany skoczek Johan Remen Evensen.